wtorek, 20 sierpnia 2024
Karol Żytkowicz - Szklane oczy
wtorek, 13 sierpnia 2024
Filip Pardyak - Dziękuję, że jeszcze tu będziecie
Wróciliśmy. Nasz dwutygodniowy sen został przerwany przez dalej istniejącą rzeczywistość. Na warsztatach zapomniałem na chwilę o polityce, smutkach życia, szarej codzienności. Moje życie przez ostatni czas opierało się na tworzeniu, ważnych rozmowach, treningu samego siebie i rozwijaniu kreatywności. Po raz ostatni mogłem doświadczyć halinizmu w takim natężeniu. A to zostanie mi na zawsze. Życiowo jestem w momencie zmian - studia, zdany egzamin dojrzałości, decyzję co dalej. Wszyscy poczuliśmy się bardzo dorośli oraz odpowiedzialni za siebie. Podobnie mam w Ognisku, ponieważ poza byciem komendantem na obozie dostałem możliwość poprowadzenia swojej pierwszej grupy instruktorskiej. W obu sytuacjach mógłbym pomyśleć "Wow, jestem taki dojrzały i samowystarczalny". A to fałsz. Ułudne myślenie młodego umysłu, który myśli, że ma wszystko aby zdobywać świat. Bowiem nie ważne co i jak - zawsze najważniejsi są ludzie. Na obozie wydarzyło się dużo sytuacji, na które pomimo moich wielkich starań nie mogłem być przygotowany - jak to w życiu. Gdy sytuacja wydawała się nie do rozwiązania, a ja w moich oczach stawałem się potwornym komendantem i tragicznym instruktorem, na pomoc przychodzili ludzie. Najbardziej ogniskowa rzecz w życiu, czyli pomocna dłoń, współpraca, nie myślenie o sobie i swoim, ale o wspólnym dobru. I na te pomocne dłonie mogłem liczyć na każdym kroku, czy to od starszych bardziej doświadczonych pań instruktorek, które mnie przeprowadziły przez wszystko, co ważne w takiej pracy oraz od moich najlepszych przyjaciół, którzy się pojawiali zawsze gdy ich potrzebowałem. Moi kochani, co mogę zrobić poza napisaniem DZIĘKUJĘ.
Podziękowania to moja myśl przewodnia w tym wpisie, gdyż usłyszałem na tym
obozie wiele takich słów. Czy to za moją pracę, czy za radę albo nawet za
rzeczy, których nie jestem świadomy. W tym słowie ukryte jest wszystko, czyli
wdzięczność, życzliwość i docenienie - wszystko, co ogniskowe. Najbardziej
dziękuję każdej osobie, która chce przez sztukę poznawać i kształtować siebie i
swoje środowisko. Każdemu, który poprzez swoją wrażliwość sprawia, że życie
jest lepsze. Dziękuję każdemu, który postanowił, że jeśli on jest w Ognisku to
Ognisko jest w nim. Ten obóz pokazał mi, że bez ludzi obok siebie życie nie ma
wartości ani sensu. I za to wam wszystkim DZIĘKUJĘ.
poniedziałek, 12 sierpnia 2024
Barbara Danasiewicz - Dostałam w kopercie zielone serce
„Nic nie może przecież wiecznie trwać”, a ja bym
chciała żeby trwało. Ten rok jest dla mnie rokiem ostatnich i pierwszych razów.
Matura. Egzaminy na studia. Łódzka Filmówka. Niestety obóz w Wildze przyszło mi
przeżyć po raz ostatni. Gdy dojechałam na miejsce, za bramą ośrodka zostawiłam
to co szare, a przed moimi oczami pojawiły się kolory, uśmiechy pięknych ludzi,
którzy tak jak ja nie idą nigdy na skróty. Ludzi, którzy słuchają, rozmawiają,
wspierają, inspirują siebie nawzajem. Oni mnie ładują każdego dnia swoją
energią i pomysłami. Wszyscy przez te dwa tygodnie pracy nad niespodziankami,
dniami porządkowymi, sztukami odpalamy wrotki naszej kreatywności, które niosą
nas w nieznane odmęty naszej wyobraźni. Zakładamy halinistyczne okulary, które
sprawiają, że nie widzimy problemów tylko rozwiązania. Wiążemy buty, by móc
skakać przez przeszkody, które kochamy. Przypinamy skrzydła, by stać się
orłami, które lecą coraz wyżej. Uczymy się o ciężkiej sztuce porażki, która nas
wzmacnia na naszą życiową podróż do Santiago, a może nawet dalej? Jesteśmy
ludźmi niesamowicie uprzywilejowanymi. Możemy wyrażać siebie przez sztukę, a na
widowni są oczy, które chcą to oglądać. Wystawiłam na tym obozie swoje 2
ostatnie, ale przede wszystkim bardzo osobiste warsztaty. W tej formie udało mi
się wyrzucić z siebie pewne bóle, przemyślenia i okazać wdzięczność ludziom,
którzy mnie stworzyli. Fala rozmów, które po nich odbyłam dała mi wiele
satysfakcji i skłoniła do dalszych przemyśleń, bo Ognisko to nie jestem ja w
sztuce, ale ja przez sztukę. W jednym z warsztatów dosłownie oddałam całe swoje
serce w listach. Na koniec obozu dostałam kopertę z nowym sercem, które jest
zielone i bije w rytm hymnu ogniska. Zaśpiewałam go wczoraj po raz ostatni, z
moich oczu wylało się trochę łez, a dusza napełniła się wdzięcznością. Wróciłam
i już tęsknie, ale teraz mam siłę i serce, by wsiąść na rower i pojechać przez
Łódź na koniec świata.
niedziela, 11 sierpnia 2024
Zofia Tyszkiewicz - Na koniec zostaje wdzięczność
Pożegnania są zawsze najtrudniejsze i najciężej wymawia się właśnie te ostatnie słowa. Wczoraj wróciłam z mojego ósmego, a zarazem ostatniego obozu w Wildze. Zrobiłam czwarty, a zarazem ostatni warsztat, ostatnią niespodziankę, ostatni dzień porządkowy i ostatnią sztukę. I już teraz tęsknię.
Odchodzę. Skończyłam liceum i mój czas słodkiej
sielanki w Wildze niestety dobiegł końca, jednak Ognisko na zawsze już zajęło
szczególne (i szczególnie duże) miejsce w moim sercu. Jadąc na ten obóz
wiedziałam, że przysporzy mi on niesamowitych emocji i nie myliłam się. Był to
dla mnie niewątpliwy sprawdzian odpowiedzialności i kreatywności. Odbyłam wiele
bardzo ważnych rozmów i wierzę, że to jeszcze nie koniec. Obozy Ogniska to
przeżycie absolutnie spirytualne – dwa tygodnie zamknięcia z ludźmi, którzy
słuchają, którzy są otwarci i po prostu im się chce. Po każdym wyjeździe
wracałam z czymś innym – teraz wracam z niepewnością. Nie wiem, co szykuje dla
mnie przyszłość, ale wiem, że dzięki wpływowi Ogniska nie będę kroczyła w nią
sama. Bo my w Ognisku możemy liczyć na siebie, niezależnie od wszystkiego.