środa, 30 września 2020

Konrad Czapski - Ciężko wyznać

Spotkanie z Panem Wacławem Kornblumem, 16 września 2020 roku, ulica Próżna, Warszawa



Mam duży problem z napisaniem tego tekstu. Tak naprawdę dalej nie wiem, co chcę w nim zawrzeć, ale zmęczony bezpłodnym rozmyślaniem postanowiłem zdać się na łaskę Kalliope i zacząć pisać wbrew jałowemu węzłowisku myśli. Węzłowisko jest jednak jak najbardziej uzasadnione, ponieważ jak mam ująć w słowa relację ze spotkania z człowiekiem, który przeżył koszmar getta i tułaczki po okupowanej Polsce?   

*

Trzeba wam wiedzieć, że pan Kornblum pojawił się na pół godziny przed wyznaczonym czasem. Zaskoczenie dołączyło do uczucia onieśmielenia tworząc w mojej głowie osobliwy tygiel, który nie ułatwiał zadawania konstruktywnych pytań, mających być istotnym elementem naszej rozmowy z panem Kornblumem.  Pomimo uprzejmości pana Kornbluma, miałem wrażenie, że niezależnie od treści mojego pytania, wyjdę na młodziaka-ignoranta, który próbuje zagłębić się w tematykę ważką, ale odbija się od jej tafli, ponieważ ze względu na swój młody wiek i niewielki bagaż doświadczeń może się jedynie domyślać z maską zatroskania na twarzy, prawdziwej skali okropieństw wojny. Pan Kornblum jednak, niby przewidując moje obawy, stwierdził już na samym początku, że nie jesteśmy w stanie pojąć realiów i motywacji, które podczas wojny warunkowały postawy ludzkie. Było to wypowiedziane bez wyrzutu ani poczucia żalu. Właściwie, wszystkie odpowiedzi pana Kornbluma były pozbawione tych dwóch emocji. To mnie poruszyło najbardziej. Izaak Wacław Kornblum stracił podczas wojny rodziców, znosił męki getta, poza gettem musiał wyrzec się swojej tożsamości. Okres młodości spędził doświadczając przemocy, głodu i pogardy, a mimo to opowiadał o tym bez gniewu i żalu do świata. Tak oto wyzbycie się gniewu i żalu wyryło mi się w pamięci jako fundament rozrachunku z przeszłością.  

*

On

To miasto –

 Chór

Nie ma tego miasta
Zaszło pod ziemię

On

Świeci jeszcze

Chór

Jak próchno w lesie

On

Puste miejsce
lecz wciąż ponad nim drży powietrze
po tamtych głosach


Rów w którym płynie mętna rzeka
nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:
na taką miłość nas skazali
taką przebodli nas ojczyzną

Zbigniew Herbert, „Prolog”, fragment

*

Im dalej posuwam się w tekście, tym dobitniej dociera do mnie strach przed realizacją kolejnych akapitów. Bo też do czego miałbym się odnieść i czym tę osobliwą notkę spuentować? Boję się ucieczki w tanie moralizatorstwo, które przecież tak gładko zawsze układa się w ostatnich linijkach tekstów. Zamiast tego ponownie przytoczę postać pana Kornbluma. On podczas naszej rozmowy nie starał się szokować i wprowadzać słuchaczy w poczucie czarnej rozpaczy bądź palącej chęci zemsty. Pan Izaak opowiedział nam swoją historię taką, jaka ona była. Ze spokojem i wyrozumiałością.

 

 

 

czwartek, 24 września 2020

Julia Kucińska - Historia mojego miasta

 


Kiedy dostałam wiadomość zapraszającą mnie do wzięcia udziału w projekcie dotyczącym literatury związanej z gettem warszawskim, od razu wiedziałam, że to będzie ogromnym wyzwaniem i że się go podejmę. Projekt miał na celu pomóc młodzieży w poradzeniu sobie z zapoznaniem się z trzema pozycjami wchodzącymi w skład obowiązkowych lektur szkolnych. Zajmowaliśmy się reportażem autorstwa Hanny Krall pt. „Zdążyć przed Panem Bogiem”, „Rozmowami z Katem” Kazimierza Moczarskiego oraz wierszem Czesława Miłosza pt. „Campo di Fiori”. Inicjatywa wyszła od otwierającego się Muzeum Getta Warszawskiego. Zaangażowali byli jego twórcy, a wszystko reżyserował Paweł Passini. Już samo czytanie tekstów w ramach przygotowań do projektu wywoływało u mnie trudne emocje. Po otrzymaniu scenariusza nadeszła pora na nauczenie się kwestii. Wtedy wgłębiałam się w te słowa jeszcze mocniej, a uczucia stawały się silniejsze. Nie jest łatwo wyjść ze stanu, w który wchodzi się, gdy postawimy się na miejscu ofiary tak tragicznych zdarzeń. Kolejnym etapem, podczas którego moje wrażenia rosły było faktyczne wcielenie się w ludzi tamtych czasów i to w miejscach, gdzie rozegrała się ta historia. Apogeum było spotkanie z Wacławem Izaakiem Kornblumem –  człowiekiem, który był w getcie. Doświadczył na własnej skórze niepojętej rzeczywistości, którą próbowaliśmy pojąć. Mieliśmy tylko dwa dni nagrań i jeden na omówienie wszystkiego tydzień przed realizacją,  jednak w moim odczuciu ta przygoda trwała dłużej i ciągle jeszcze się nie skończyła. Od dawna miałam zakorzenioną w głowie świadomość historii mojego miasta, ale to przeżycie stopniowo ją we mnie budziło na nowo i poszerzało moją wiedzę. Uderzało we mnie z narastającą siłą, wywołując niekomfortowe uczucie, które trudno jest opisać. Mam wrażenie, że naprawdę przeniosłam się do innego świata, po którego szczątkach chodziłam przez całe życie.  W tej drugiej rzeczywistości trudno jest wytrzymać. Ja mogłam z niej wracać i nadal żyć moim życiem, jednak osoby, które naprawę żyły w tamtym świecie, nie miały z niego ucieczki. To była ich codzienność i to jest dla mnie najbardziej przerażające. 

 

niedziela, 6 września 2020

WALCZYMY O KINO ATLANTIC

 

zdjęcia z naszych występów w kinie Atlantic
zdjęcia z wielu naszych występów kinie Atlantic 

Szanowni Państwo,

 

  Jako młodzi dorośli wychowani w przekonaniu, że sztuka i kultura są kluczem do szczęśliwej i twórczej przyszłości, nie zgadzamy się, aby jedno z miejsc, które jest i było przestrzenią do obcowania z filmem i literaturą, zniknęło bezpowrotnie z mapy Warszawy.

  Kino Atlantic już dla pokolenia naszych pradziadków, było miejscem spotkań. W latach trzydziestych stanowiło tchnienie nowoczesności i podążania za nowinkami technicznymi i technologicznymi. Patrząc na współczesne multiplexy, wielosalowe kompleksy kinowe, ze łzą w oku myślimy o tym, że w latach trzydziestych dwudziestego wieku, Atlantic był najnowocześniejszym kinem w stolicy. Mimo wojny, powstania warszawskiego, trudów lat powojennych w zrujnowanym mieście, budynek przy Chmielnej 33 trwał na swoim miejscu, będąc ostoją dla zmęczonych codziennymi trudami mieszkańców Warszawy. Stanowił jasny punkt nawet w najciemniejszych czasach. We wspomnieniach naszych dziadków i rodziców przejawiają się seanse filmowe z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Nasze mamy z rozrzewnieniem wspominają wagary spędzane na oglądaniu “Pretty Woman”, czy “Dirty Dancing”. Dziadkowie z ironicznym uśmiechem opowiadają o propagandowych radzieckich filmach, które były tylko tłem do trzymania naszych babć za rękę w ciemnej sali kinowej.

  Dla naszego pokolenia lśniący neon przy Chmielnej znaczy więcej niż kino. Atlantic to nie tylko miejsce, to także ludzie. Pasjonaci, zapaleńcy, miłośnicy sztuki. Dzięki nim wszystkim, możemy obcować ze sztuką przez wielkie S, spotykać się z pisarzami, scenarzystami, wielkimi reżyserami i aktorami. Wielokrotnie te stare mury gościły galę z okazji premier książkowych i filmowych, rozdania nagród i rocznic. Mieliśmy okazję czytać prozę i poezję na oczach autorów, jednocześnie czując się swobodnie i wiedząc, że otaczają nas przyjaciele i ludzie dzielący te same pasje, zainteresowania, a czasem zachwyty.

  Dlatego, Szanowni Państwo, nie ma w nas zgody na utracenie tak znaczącego punktu na kulturalnej mapie Warszawy. Nie możemy bez walki oddać naszego kina Atlantic, ani my, ani nasi rodzice, ani dziadkowie, ani duchy naszych pradziadków, nie pogodzą się z tym, że zamiast lśniącego neonu, chłodnego holu i przytulnej sali kinowej, na Chmielnej 33 stanie bezduszny wieżowiec pełen klimatyzowanych, identycznych sal i korytarzy. Nie pozwalamy zdeptać dziewięćdziesięciu lat historii! Jak to możliwe, aby po tylu latach, po przejściach wojny, pożarze, tylu zmianach władz w państwie i w stolicy, w 2020 roku miała by zwyciężyć bezduszna ekonomia.

  W związku z powyższym apelujemy o podjęcie skutecznych działań chroniących kino Atlantic.

 

Z poważaniem Barbara i Urszula Kurzejewskie

W imieniu Ogniskowiczów Ogniska Teatralnego „U Machulskich”