Jak napisać o kimś,
kto wszystko widział i kogo nie zdziwi nic, co ja mógłbym napisać? (bo ktoś inny
wcześniej na pewno już to zrobił) Jak napisać o kimś, kto dla mnie jest jak
archetyp? Odległy, choć siedzi pięć, siedem metrów ode mnie. Jak wreszcie wypowiedzieć
się na temat osoby, którą darzy się tak wielkim szacunkiem i sympatią,
że wypowiedzieć się tego nie da?
No na pewno nie
obiektywnie.
Skoro nie mogę pisać
o pani Danucie Szaflarskiej, zawsze mogę pisać o sobie.
Siedzę wpatrzony w drobną kobietę na
scenie. Może siedemdziesięcioletnią, może trochę starszą… Choć staram się nigdy
nie gloryfikować młodości (z mojej perspektywy byłoby to szczególnie
nieuczciwe), to młodość pani Danuty urzeka mnie szczególnie. A zwłaszcza ten śmiech.
Ośmioletniej osóbki. Sto lat ma? To tak można? Czuję się oszukany.
Przeżyła wojnę pierwszą,
drugą… Po takich wojnach to wszystko się musi zmienić w człowieku. Tak
przypuszczam. Czy pani Danusia mogłaby być osią czasu? Takim pewnikiem, że
dopóki jest, gra na scenie, to wszystko będzie w porządku. Zadajemy pytania i
jakaś starsza kobieta, za mną siedziała, w pół zdania wstała, przerwała panu w
garniturze i mówi: „Danusiu, dziękujemy ci, że jesteś.”
Dlaczego ludzie
tak kochają panią Danusię? Za role czy za osobowość? Strasznie głupie pytanie,
bo wiadomo, że i za to, i za to. Podczytuję sobie teraz książkę, wywiad z
Marlonem Brando. I on, który wielkim aktorem był, nie chce rozmawiać o niczym
innym tylko o Indianach. Bo stwierdza, że oni są na tyle ciekawym tematem, że
nie warto się skupiać na żadnym innym.
I trochę z tego jest też w pani
Danucie. Mówi o sobie, chwała Bogu że mówi, ale to raczej z miłości / litości
nad ludźmi, którzy ją o to proszą. Mówi skromnie i rzeczowo i widać, że
szablonowe pytania trochę ją irytują, bo ona przecież tylko zagrała w paru
filmach, trochę też w teatrze i co w tym takiego niezwykłego?
Teraz to mu musi
być głupio.
Pani Danuta ma sto lat, a ja mam szesnaście. I chyba nieco rozgryzłem tajemnicę jej sposobu bycia; ujmującego. Kiedy ma się szesnaście lat, to lepiej mówić, że siedemnaście, a za chwilę to właściwie osiemnaście. A kiedy ma się sto lat, to ma się sto lat i nikomu nic do tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz