poniedziałek, 13 stycznia 2020

Urszula Kurzejewska - 6 lat









Dziś, 13 stycznia Basia kończy 19 lat. Minęło w mgnieniu oka... zerkam jako matka i jako przyjaciel na te Jej etapy i widzę takie, które stworzyły z Niej cudownego człowieka, partnera, ukochaną córkę, którą jest. Na szczycie tej listy oddziaływań jest Ognisko.



We wrześniu 2019 roku Basia odebrała dyplom ukończenia Ogniska. Niejedna łezka zakręciła mi się w oku jak patrzyłam na Nią na scenie. Taką dorosłą, pewną siebie, uśmiechniętą, a jednak cały czas niedowierzającą, że to już. Że to w jakimś sensie koniec tego etapu podróży.
6 lat temu prowadziłam 12 letnią dziewczynkę na egzamin. Nie wiedziałyśmy obie, że tego dnia zacznie się najciekawsza przygoda Jej życia. Wysiadła z samochodu i... uderzyła głową o znak drogowy... na egzaminie śpiewała szantę z bolącym guzem na czole. Potem były wyniki na stronie. Oczekiwanie, nerwy, i w końcu radość. I tak się zaczęło.


Każda niedziela od jesieni do lata spędzona najpierw na Bartyckiej później na Lubelskiej. Dwa tygodnie na obozie w lipcu. Tydzień ferii zimowych. Coraz silniejsze relacje. Przyjaźnie. Fascynacje. Basia przełamywała swoje słabości. Tremę. Wstyd. Kompleksy. Widziałam jak otwiera się na innych i co niezwykle ważne na siebie. Każde zajęcia uczyły Ją czegoś. Świadomości ciała, ruchu, dykcji, wyrażania myśli. A w międzyczasie była szkoła... Z całą swoją archaicznością z tym przycinaniem każdego pod linijkę. Te niedziele to był czas uwalniania ze schematów. Każde zajęcia rozszerzały horyzonty. Często były wentylem bezpieczeństwa, powodem radości, czasem złości, ale nigdy zwątpienia. Przez te 6 lat Ognisko kształtowało moje dziecko. Jej gusta, opinie, zainteresowania, fascynacje. W kilku żołnierskich słowach ciężko opisać te lata. Nieopisany jest wkład instruktorów, a szczególnie Pani Ani. To ile dała z siebie, jak wiele pasji w Basi rozbudziła. Była mentorem, wzorem, najlepszym nauczycielem.


Najbardziej lubiłam obozy. Dwa tygodnie warsztatów, nieprzespanych nocy, śmiechu i wzruszeń. A potem opowieści... kolejne dwa tygodnie. Cały dom żył tym Basinym artystycznym życiem.
Warsztaty ach te warsztaty... najpierw kreacje aktorskie u przyjaciół. Sprawdzanie się w różnych rolach. Potem własne projekty. Czechow. Komediowo z przyjaciółmi na scenie. Pierwszy warsztat kosztował Ją sporo nerwów. Potem Stachura. Monodram. Taki osobisty tekst. Spojrzałam na moja córkę jak na dorosłą, wrażliwą kobietę. Zmieniła mi się optyka. Moja dziewczyna dorosła... Na koniec „Lost in translation”, mój ulubiony film. Fragment wybrany przez Basię. Od nowa przez Nią zdefiniowany, napisany. 

Duma. Duma, gdy widziałam Ją schodzącą ze sceny z dyplomem. Szczęśliwą, spełnioną, radosną. 6 lat... wartości tych lat nie da się opisać. Czy warto? Warto po stokroć warto! Ognisko rozszerza horyzonty. Rozwija. Ubogaca. Dziękuję Wam. Bądźcie, trwajcie!