piątek, 7 października 2022

Tymon Voss - Mamo, to nie kółko

 


Zrobię o tym warsztat. Jest to stwierdzenie, które w Ognisku słyszy się codziennie. Co prawda zazwyczaj jest to raczej żartobliwe, ale jednak ten jeden na dziesięć czy dwadzieścia razy rzeczywiście się ma to na myśli. A czasem nawet się uda zrobić ten warsztat. Stwierdziłem, że to o tym będzie mój wpis. Po krótszym zastanowieniu stwierdziłem, że jednak otworzę ten wpis pewną historią, a potem od niej zgrabnie przejdę do dogłębnej analizy, którą to nazwę „A czymże właściwie jest to Ognisko?” (ta zmiana planów odzwierciedla robienie warsztatu). Pora zacząć.

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że ta historia wydarzyła się już prawie 5 lat temu. Mam bowiem na myśli moje pierwsze zajęcia. Wstałem tego dnia o godzinie 8:30, aby o godzinie 9:30 móc spokojnie wyjść z domu. Dojechałem około 10:05. Miałem jeszcze sporo czasu. Usiadłem więc na krześle i czekałem na resztę. W miarę jak przychodzili, witałem się z nimi, przedstawiałem. Potem były zajęcia z Mateuszem (który wtedy z mojej perspektywy był „proszę panem”) i zajęcia z Kamilą (która wtedy dla mnie była „proszę panią”). Zabawa była przednia. Gdy odebrała mnie po wszystkim moja mama, spytała się mnie jak było i co robiliśmy. Na co odpowiedziałem „fajnie” i „takie fajne małe scenki”. Teraz gdy o tym myślę, zastanawiam się czy właśnie Ognisko nie jest tym, takimi małymi fajnymi scenkami. Ktoś by się uparł, że przecież to więcej, a ja powiem najwyżej, że są jeszcze takie duże bardzo fajne sceny i kilka takich innych form. Ogólnie podzieliłbym mniej więcej 80% takie fajne małe scenki, 15% takie bardzo fajne duże sceny, a pozostałe 5% to takie inne rzeczy. Czy więc w Ognisku najważniejsze jest te 5%? Nie, jej waga jest proporcjonalna do ilości. A więc co jest w tym Ognisku, że jest ono dla mnie takie ważne? Że jest dla mnie praktycznie całym życiem? Że nie jest tylko tą „szkołą aktorską”, co często słyszę? Tutaj nasuwa się pytanie „CZYMŻE WŁAŚCIWIE JEST TO OGNISKO”? Moja odpowiedź, to nie wiem. Tylko że za każdym razem jak mówię „nie wiem”, przypomina mi się pani Ania, która kiedyś nam powiedziała, żeby nigdy nie mówić „nie wiem” (jeśli pytanie nie dotyczy wiedzy). Z tego powodu muszę się chwilę zastanowić.

 


Wracam. Ognisko to w 80% takie małe scenki, w 15% takie duże sceny, a w pozostałych 5% takimi innymi rzeczami. Czyli podsumowując całe 100%, Ognisko to sztuka. Wyrażanie siebie. Odwaga. Wsparcie. Zrozumienie. A gdyby tak jeszcze raz podsumować, Ognisko to piękno, szczęście i przyjaźń. A gdyby tak jeszcze raz to zsumować, no to Ognisko, to po prostu Ognisko. I to jest piękne. To, że nie boimy się pokazać naszego prawdziwego „ja” i manifestować swoją wrażliwość. To, że nie boimy się płakać, kiedy czujemy, że chcemy. To, że zawsze wiemy, że gdy coś się stanie, cokolwiek, nawet coś tak dramatycznego jak to, że warsztat nie wypali, dostaniemy całe wsparcie świata i jeszcze więcej. To, że wystarczają nam dwa śpiwory, dwie maty i dwie latarki do zrobienia warsztatu stawiającego pytania kluczowe dla egzystencjalizmu i problematyki zmiany. To, że dla ukazania natury człowieka dobrego i natury człowieka biernego potrzebujemy jedynie żelazka i okna. To, że póki mamy kreatywność i chęci, możemy zrobić w Ognisku wszystko co tylko chcemy. I gdy odbierałem dyplom i pomyślałem o tym wszystkim, czego mnie Ognisko nauczyło, zrozumiałem, że nie potrafię tego pojąć. Jest tego po prostu za dużo. Dziękuję za Ognisko!

 


 

 

czwartek, 6 października 2022

Benedykt Chromiński - Świadectwo istnienia

 


Zmiany

Jadąc autobusem, zastanawiam się nad zmianą jaka zaszła we mnie w latach 2016 - 2022. Wygląd bez zmian. Tak ja przynajmniej uważam. Takie wyrośnięte dziecko z brakiem magnezu pod oczami. Zmiana w życiu dość typowa. Jakieś studia, jakaś praca, jakieś zyski. Bardziej mnie to męczy niż fascynuje.

Zmiana postrzegania świata i tego, co można nazwać świadomością jest na pewno pośrednią lub bezpośrednią zasługą Ogniska. Najprostrze spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość zmienia się w moje własne ,,świadectwo istnienia". Takie myślenie pozostanie ze mną do końca. Ten krótki wpis chciałbym skończyć pożegnaniem i najszczerszymi podziękowaniami. Autobus podjeżdża na przystanek, wychodzę z walizką pełną łatwo przenośnych myśli. 

Czekam na kolejne.

poniedziałek, 3 października 2022

Julia Czostkiewicz - Życiowa decyzja

 



Dołączyłam do Ogniska w 2019 roku, miałam tę szansę być na ostatnim (przed dwoma latami pandemii) rozpoczęciu roku. Na pierwsze przesłuchanie przyszłam mając 12 lat, ale nie byłam jeszcze gotowa, żeby wejść w tę ogniskową atmosferę. Zrezygnowałam z tej możliwości, przez bariery, które wtedy w sobie miałam. Wiem, że wszystko dzieje się po coś, więc po prostu tak miało być. Jednak czułam, że ciągnie mnie do środowiska, w którym znajdują się ludzie sztuki i kultury. Widziałam, że zachowanie osób, którymi wcześniej się otaczałam, nie było wartościowe. Mimo to, chęć akceptacji wychodziła na pierwszy plan. Gdzieś mimo wszystko wiedziałam, że różnię się od nich, że mam wrażliwość, której nie chcę już dłużej tłumić, nie chcę usprawiedliwiać swoich emocji, nie chcę zakrywać łez. Gdy skończyłam podstawówkę stwierdziłam, że jestem gotowa, żeby wejść w coś nowego, bo w końcu ,,Każdy koniec daje szansę na nowy początek”. To właśnie dzięki słowom Pani Ani i atmosferze, którą tworzyli Ogniskowicze na rozpoczęciu, poczułam, że chcę być częścią tego miejsca.         

Nie otworzyłabym się prawdopodobnie nigdzie indziej. Ognisko dało i wciąż daje mi do tego przestrzeń. Każdy ma swoje indywidualne marzenia, cele, frustracje, ale łącząc się tworzymy wspólnotę, która razem tworzy wspomnienia, przeżywa radość, płacze na zakończenie obozu przy ostatnim śpiewanym hymnie. Jestem wdzięczna za każdy polecony film, za każdą poleconą książkę, za każdy pokazany obraz, za każde zadanie, za każde słowo wsparcia, za każdą spotkaną osobę i wyjścia do teatru (zawsze jest taki wyjątkowy klimat przed wejściem z nowo poznanymi osobami na spektakl). Dzięki ,,przypadkowym” rozmowom i spotkaniom postanowiłam między innymi zrobić warsztaty, które wiele mnie nauczyły. Przede wszystkim tego, że choćby wszystko było na nie, jest z tego ,,kreatywne wyjście”, a także ludzie, którzy dadzą ci kawę o 3 nad ranem i pomogą swoją otwartą głową na pomysły i ambicją znaleźć rozwiązanie. Zrozumiałam, że posiadanie własnych poglądów, własnego zdania, a nawet ŻYCIA jest znacznie bardziej wartościowe niż podążanie za zbiorowością (szarą zmechanizowaną masą).      



Patrząc 3 lata temu na wręczanie dyplomów, nie sądziłam, że znajdę się na miejscu tych osób. Teraz jednak odebrałam dyplom na pierwszym (po dwóch latach pandemii) rozpoczęciu i zarazem zakończeniu roku. Znów usłyszałam te wartościowe słowa Pani Ani i zrozumiałam, że bycie częścią tego miejsca to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Pozmieniało się w tym świecie przez ten czas, pozmieniało się we mnie i jestem za to wdzięczna.  Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się jeszcze na szlaku. Przygodo trwaj dalej, gdzieś tam…