sobota, 30 lipca 2022

Małgorzata Czerwień - Cieszę się, że Wy tam jesteście!

 



Gosia na warsztatach Ogniska latem 2019, fot. Anna Kozłowska


Koniec letnich warsztatów Ogniska to czas na podsumowujący wpis na bloga. I mimo tego, że ostatni raz na obozie byłam w 2019 roku, tegoroczny pierwszy turnus, który śledziłam na Facebooku i Instagramie przyniósł mi wzruszenie i wiele przypomniał.

Na zdjęciach i relacjach kojarzyłam już tylko pojedyncze twarze, a mimo to nikt tam nie wydawał mi się obcy. Rozpoznawałam obozowe rytuały, zdumiewałam się kreatywnością Ogniskowiczów i myślałam „jak ja się cieszę, że Wy tam jesteście, że przeżywacie tę przygodę, że nie zaniżacie lotów!”. Chłonęłam bijącą ze zdjęć twórczą, rozbuchaną i niczym niepohamowaną energię i gdzieś w środku troszkę Wam zazdrościłam. Nie udało mi się znaleźć drugiego takiego miejsca.

Jednak w mojej dzisiejszej zazdrości nie ma rozpaczy - jest radość, że kolejni młodzi ludzie przeżywają tę przygodę i bardzo silne pragnienie, by samodzielnie tworzyć przestrzenie tak otwarte, wyzwalające pełnię twórczych możliwości, pełne autentycznych, głębokich spotkań, dające cudowną swobodę, a jednocześnie naprawdę wymagające. To wymaganie czegoś więcej od siebie, życia, świata i od spotkań jest dla mnie niezwykle cenne, bo nie ma w nim presji ani rywalizacji, tylko wspólne dążenie do wymiany - myśli, inspiracji, emocji i doświadczeń - która pozwala każdemu, kto tam trafi, stawać się coraz lepszym człowiekiem. To miejsce, które kształtuje wrażliwość, uważność, empatię, wytrwałość oraz odwagę w podejmowaniu wyzwań i działania. To też pewnego rodzaju znak jakości, bo ludzie którzy doświadczyli Ogniska nie zgadzają się na bylejakość w jakimkolwiek aspekcie życia.

Ostatnio coraz częściej powraca do mnie pytanie „Czy chcesz przez sztukę kształtować siebie i swoje środowisko?” i odnawiam w myślach decyzję podjętą w którąś letnią noc na plaży w Serocku w czasie obrzędu. Z perspektywy czasu zdumiewa mnie to, jak już wtedy potrafiliśmy poważnie potraktować tę deklarację, co w rzeczywistości, w której wszystko jest memem, wcale nie było takie oczywiste.

Ostatnie dwa lata były dla mnie czasem wielu wątpliwości i wewnętrznych kryzysów. Słowa zobowiązania, hymn śpiewany w kręgach, wpisy z obozowych książek, czy moje poprzednie wpisy na blogi wielokrotnie do mnie wtedy wracały. Podobnie jak wspomnienia robionych nocami fantastycznych warsztatów, wymyślanych w jedno popołudnie niespodzianek, czy błyskawicznych inwencji. Szczególnie często wspominałam też zajęcia z Panią Anią na ostatnim z moich obozów, na których wspólnie z grupą wspaniałych dziewczyn mogłyśmy się poznawać i rozwijać. W tym roku miałam szansę pracować przy egzaminach w szkole z Gabi Szmel, z którą znałyśmy się z Ogniska i wszystkie te rzeczy tak często wracały w naszych długich rozmowach!

Z perspektywy tych kilku lat jeszcze mocniej doceniam, że mogłam znaleźć się w Ognisku, bo jest to przygoda, która daje wyposażenie na całe życie. Cieszę się, że mogę podglądać zdjęcia z kolejnych obozów i czerpać inspiracje, by pielęgnować ogniskowe jakości w swoim codziennym życiu.

 

Gosia na warsztatach Ogniska latem 2019, fot. Anna Kozłowska

środa, 27 lipca 2022

Szymon Karbowy - Wymagają od życia więcej

 


Przed tegorocznym wyjazdem do Wilgi pokusiłem się o krótki wpis na bloga. Od tego czasu minęły już prawie trzy tygodnie, a ja cały czas nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mogłem trafniej opisać ideę Ogniska. Nadarza się ku temu wspaniała okazja, zobowiązałem się bowiem do przedstawienia na blogu moich wrażeń po powrocie z warsztatów.

Nie wiem od czego zacząć, gdy tak siedzę sam w swoich czterech ścianach. Nie ma wokół mnie czterdziestu osób, z którymi mógłbym o tym porozmawiać czy wymienić się spostrzeżeniami.

Pozostaje mi rozmyta wizja zatopiona w odmętach umysłu i kilkanaście pomysłów porozrzucanych po całym dokumencie. W Wildze potrafiłem z łatwością uporządkować myśli. Wrażliwość ludzi, którzy mnie otaczali i cała niezwykłość tego miejsca sprawiała, że wszystkie refleksje były bardziej autentyczne, naturalne i spontaniczne. Ot jedna myśl prowadząca do całkiem niespodziewanej konkluzji. Takiego myślenia nauczyło mnie Ognisko.

Ogniskowicze wymagają od życia więcej i myślę, że do Wilgi przyjeżdża się właśnie po to, by te wymagania spełniać. W tym roku jeszcze mocniej utwierdziłem się w tym przekonaniu i po raz kolejny zdałem sobie sprawę, że chcę w Ognisku rozwijać się i dojrzewać. W otoczeniu osób, przed którymi faktycznie jestem w stanie się otworzyć i nigdy nie zostanę z tego powodu odtrącony ani wyśmiany. Do domu wracam z całym bagażem miłych słów, budujących opinii, ale też konstruktywnej krytyki. Wsparcia nie myli się tu z wystawianiem sztucznych laurek, a krytyki z bezpodstawnym ocenianiem. Każdy dzień w Wildze jest równie zaskakujący i nigdy nie można przewidzieć co wydarzy się następnego poranka. Jedyną stałą w tym morzu nieprzewidywalności są właśnie ludzie.

Jestem wdzięczny za to, że mogę się od nich uczyć.