Jadąc na tegoroczny obóz
letni byłam przerażona. Rola „tej starszej i bardziej doświadczonej” wydawała
mi się czymś bardzo odległym i obcym – bałam się, że po prostu się w niej nie
sprawdzę. Jednak w momencie gdy moje nazwisko wyczytano jako pierwsze w grupie
wiedziałam, że muszę te obawy schować do kieszeni i zacząć działać.
Spodziewałam się, że w
sytuacji gdy połowa uczestników obozu jest na nim po raz pierwszy będzie dość
trudno na początku, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak dużo pracy. Niekoniecznie
mówię tu o pracy w grupach, ale ogólnie o pracy nad sobą. Jako, że mój pierwszy obóz był dla mnie niesamowitym
przeżyciem to narzuciłam sobie, że takim muszę też uczynić ten obóz dla innych.
Starając się być najlepszą wersją samej siebie toczyłam walki z moim warsztatem
(głównie pewnym NIEinteligentnym reflektorem) i popadałam w skrajne emocje.
Większość obozu myślałam, że robię za mało, i że nie jestem w stanie tworzyć z
innymi takiego magicznego nastroju jaki miałam ja w zeszłym roku. Jednak w tym
miejscu cieszę się, że dotrwałam do końca i się nie poddałam.
Walkę z warsztatem
zakończyłam sukcesem. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że mój pierwszy warsztat
okaże się również najlepszym warsztatem obozu. A jednak. Te wszystkie stresy
okazały się niepotrzebne i z tego miejsca chcę bardzo podziękować tym, którzy
musieli je znosić. W szczególności wyrazy wdzięczności kieruję do pokoju numer
6, w którym nie raz prowadziłyśmy głębokie konwersacje o dręczących mnie
rzeczach.
Siedzę teraz czytając
wpisy w książce i wiadomości z poczty francuskiej i zdaje sobie sprawę, że
przez te dwa tygodnie rozwinęłam się niesamowicie. To co odbierałam jako
poświęcenie nabrało nagle sensu i stwierdzam, że potrzebne mi było bardzo takie doświadczenie.
Czuję się spełniona. TEN OBÓZ BYŁ WSPANIAŁY. Był zupełnie inny od tego
zeszłorocznego, ale nic dwa razy się nie zdarza i to nic złego. Odnoszę
wrażenie, że każdy kolejny wyjazd ogniskowy uczy mnie coraz więcej i jestem
wdzięczna za wszystko czego doświadczyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz