piątek, 19 lipca 2024

Florentyna Dworczyk - Czas mija, duma rośnie

 


Aż dziwne że robię to dopiero teraz. Po każdym z ogniskowych wyjazdów coś się we mnie zmieniało, po każdym musiałam posiedzieć chwilę sama ze sobą i przeanalizować to wszystko, co działo się w mojej głowie. Po letnich warsztatach 2024 (piątych już w mojej karierze) często wracam pamięcią do mojego pierwszego wyjazdu. Miałam 12 lat i byłam okropnie przerażona. Poza moją koleżanką nie znałam nikogo, a strach podbijała myśl, że przecież wszyscy tutaj są od nas starsi. Podeszłyśmy więc z koleżanką do pani Ani i zapytałyśmy "pani Aniu, czy to na pewno dobry turnus?" Pani Ania uśmiechnęła się i powiedziała, że za dwa tygodnie podejdziemy do niej ze łzami szczęścia w oczach i podziękujemy za to, że właśnie tu spędziłyśmy te dwa tygodnie. Miała rację, jedyną różnicą było to, że łzy szczęścia nie znajdowały się już w kącikach oczu, ale rozlane były po całej twarzy. Przez dwa tygodnie opiekowali się mną wspaniali ludzie, którzy w moich oczach byli najmądrzejszymi i najbardziej utalentowanymi osobami na całej planecie Na 1 turnusie tegorocznego obozu, byłam osobą z najdłuższym obozowym stażem, a w mojej magicznej grupie byłam najstarsza. Jestem wniebowzięta, że mogłam pokazać osobom, które przyjechały po raz pierwszy, o co tutaj chodzi i jaka to wspaniała przygoda. Z dumą czytałam wpisy do książki kończące się zdaniem "do zobaczenia za rok" dla mnie oznaczają one, że lepiej czy gorzej, ale wykonałam swoje zadanie i że kolejni wspaniali ludzie znajdą tutaj swoją przystań, do której będą tęsknić. Poza tym stało się to, co dzieje się co roku, płakałam ze śmiechu, codziennie jadłam śniadanie z ukochanymi ludźmi, szeroko uśmiechałam się na apelu i tworzyłam sztukę. Wilgi zawsze jest mi mało, ale właśnie dlatego warto na nią czekać, a najpiękniejsze uczucie na świecie to patrzeć na ludzi powoli zakochujących się w tym miejscu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz