Rozpakowując się już po wyjeździe, siedząc
wśród sterty ubrań czystych i tych trochę mniej, wyciągam z walizki wyraźnie
noszoną i pogniecioną białą koszulę. Dwa lata temu, zanim dołączyłam do Ogniska,
była to zwykła koszula, którą wyciągało się tylko dwa razy do roku, na
rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. W tej właśnie białej koszuli byłam
już szefem mafii, panienką z Salzburga, wujkiem na weselu, królikiem, białym
łabędziem, i niezliczoną ilością innych postaci i stworzeń. Teraz wisi już
znowu u mnie w szafie, wyprana i wyprasowana. Zwykła koszula z H&M, a
jednak była już prawie wszystkim, jeśli tylko popatrzy się na nią z
odpowiedniej perspektywy… Przeżyła już ze mną kilkanaście różnych przygód.
Teraz faktycznie założę ją następnym razem na rozpoczęcie roku szkolnego. Ale
za każdym razem będę pamiętać jak tańczyłam w niej waltza wokół ogniska z
przyjaciółmi jako młoda fraulein, uśmiechnięta od ucha do ucha.
W ciągu tych ostatnich dwóch lat nauczyłam
się, że w Ognisku nie ma nigdy przerwy. Nie ma kiedy usiąść i bezmyślnie
patrzeć się w telefon, bo nie o to chodzi w Ognisku. Chodzi tu przecież o to by
się czegoś nauczyć, nie próbować, a zrobić. Taki jeden moment często do mnie
wraca, kiedy już spakowana, w ostatni dzień obozu pałętałam się znudzona po pokojach.
Podeszła do mnie Pani Ania mówiąc “Choć
Amelie, ułożysz puzzle.”. I tak właśnie, kolejne pół godziny siedziałam i je
układałam (udało mi się dołożyć tylko trzy kawałki). Choć nie była to moja
ulubiona aktywność, coś jednak z sobą zrobiłam. To chyba lepiej niż gapienie
się w ekranik.
Pani Ania powtarza nam zawsze, że w życiu
najważniejsze są spotkania. I teraz jestem już co do tego przekonana. Spotkałam
tutaj nową siebie, nową Amelie, ukształtowaną przez sztukę i środowisko.
Amelie, która chce wiedzieć więcej, czuć więcej i czerpać z tego co świat ma
nam do zaoferowania. Spotkałam tu nowy świat pełen pięknych ludzi. Ludzi
przesiąkniętych promieniami słońca i kolorami. I czym to wszystko było, jak nie
spotkaniem które zapamięta się na całe życie? Choć twarze w mojej pamięci może
kiedyś wyblakną, zawsze będę mieć w sobie tę Amelie, która odnalazła tu siebie,
i która będzie trzymać Ognisko Teatralne „U Machulskich” blisko serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz