wtorek, 16 sierpnia 2022

Karolina Niewiadomska - Emigracja do Wilgi



Karolina Niewiadomska i Marta Ziętek w obiektywie Katarzyny Kroszki
            

14 sierpnia, jak to się wszystko kręci… Jeszcze przed chwilą człowiek wymyślał inwencje, biegał boso po lesie i pisał czterowersy w ogromnym uniesieniu intelektualnym. A teraz? Siedzi przed pustą kartką i próbuje zmienić chaotyczne myśli w uporządkowane słowa. Ale z tym co dzieje się w Wildze jest zawsze ten sam problem; bardzo ciężko opisać te wydarzenia, poddać je pewnej syntezie. To ten typ wyjazdu, który wciąga człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu; pozwala się w sobie utopić, chłonąć wszystko co dzieje się nie tylko między ludźmi, ale też w ludziach. Choć zabrzmi to jak pusty frazes (klisza?), to mam wrażenie, że obozy Ogniska pokazują człowiekowi kim jest, a co ważniejsze – pozwalają mu na to, żeby był tym, kim jest. Bo w Wildze nie ma nienawiści, nie ma żadnego zniewolenia, jest czysta wolność, zarówno w mowie, jak i w myślach.

Przyznaję, że pomimo mojego długiego ogniskowego stażu jechałam na obóz z licznymi niepewnościami, w końcu pandemia miała ogromny wpływ na każdego z nas. Ale już wjeżdżając samochodem przez bramę, widząc ludzi, których bardzo lubię nazywać ,,moimi” miałam pewność, że te dwa tygodnie będą przepięknym i magicznie spędzonym czasem, właśnie dzięki ludziom. Bo tylko prawdziwy ogniskowicz służy pomocą, gdy warsztat może okazać się niewypałem, tylko ogniskowiczowi można wbiec do pokoju z prośbą o pomoc w przenoszeniu piasku lub powiedzeniu żartu o rekinach i rekwizytorach. I to jest właśnie to, co prawdziwie wzrusza mnie za każdym razem; ta ogniskowa życzliwość, zwykła umiejętność dojrzenia jednego człowieka w drugim. Bo to dość oczywiste, że na obozie zdarzają się ciężkie momenty. Ale dzięki ludziom wiesz, że jesteś w dobrym miejscu, że to jest twoje miejsce. Bo dla mnie Ognisko to naprawdę coś więcej niż hobby; to wspólnota, rodzina dająca poczucie bezpieczeństwa i przynależności. To ludzie, którzy są bezgranicznie halinistyczni; gotowi do działania, ale przede wszystkim obecni dla drugiego człowieka.


Ten obóz dał mi też szansę, żeby po tylu latach oficjalnie odpowiedzieć na pytanie „Czy chcesz przez sztukę kształtować siebie i swoje środowisko?”, na co wiele ludzi reagowało ze zdziwieniem: „jesteś przecież tak bardzo ogniskowa, więc dlaczego dopiero teraz?”. A przecież bardzo ogniskowy jest każdy z nas, bo łączy nas ogromna wrażliwość na otaczającą nas rzeczywistość. Co ważne, Ognisko uczy jednej, najistotniejszej dla mnie rzeczy; cierpliwości. Nie tylko takiej zwykłej, do świata, ale tej wyjątkowo ważnej –skierowanej do samego siebie. Szczególnie na obozach człowiek zauważa w sobie elementy, nad którymi musi jeszcze popracować, co zmienić i co w sobie rozwinąć. To zupełnie piękne, móc wyjść ze strefy komfortu w tak bezpiecznym i wspierającym środowisku, pokazać swoje słabości bez strachu.


Nie mam zielonego pojęcia jak wpleść to w tekst, więc poświęcę temu zakończenie; dziękuję każdemu, kto był na tym obozie, już teraz okropnie za wami tęsknię i nie mogę się doczekać na następną możliwość obcowania z waszymi myślami (nie tylko tymi metafizycznymi) i obserwowania tego, jak pracujecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz