Gosia na warsztatach Ogniska latem 2019, fot. Anna Kozłowska
Koniec letnich warsztatów Ogniska to czas na
podsumowujący wpis na bloga. I mimo tego, że ostatni raz na obozie byłam w 2019
roku, tegoroczny pierwszy turnus, który śledziłam na Facebooku i Instagramie
przyniósł mi wzruszenie i wiele przypomniał.
Na zdjęciach i relacjach kojarzyłam już tylko
pojedyncze twarze, a mimo to nikt tam nie wydawał mi się obcy. Rozpoznawałam
obozowe rytuały, zdumiewałam się kreatywnością Ogniskowiczów i myślałam „jak ja
się cieszę, że Wy tam jesteście, że przeżywacie tę przygodę, że nie zaniżacie
lotów!”. Chłonęłam bijącą ze zdjęć twórczą, rozbuchaną i niczym niepohamowaną
energię i gdzieś w środku troszkę Wam zazdrościłam. Nie udało mi się znaleźć
drugiego takiego miejsca.
Jednak w mojej dzisiejszej zazdrości nie ma
rozpaczy - jest radość, że kolejni młodzi ludzie przeżywają tę przygodę i
bardzo silne pragnienie, by samodzielnie tworzyć przestrzenie tak otwarte,
wyzwalające pełnię twórczych możliwości, pełne autentycznych, głębokich
spotkań, dające cudowną swobodę, a jednocześnie naprawdę wymagające. To
wymaganie czegoś więcej od siebie, życia, świata i od spotkań jest dla mnie
niezwykle cenne, bo nie ma w nim presji ani rywalizacji, tylko wspólne dążenie
do wymiany - myśli, inspiracji, emocji i doświadczeń - która pozwala każdemu,
kto tam trafi, stawać się coraz lepszym człowiekiem. To miejsce, które
kształtuje wrażliwość, uważność, empatię, wytrwałość oraz odwagę w podejmowaniu
wyzwań i działania. To też pewnego rodzaju znak jakości, bo ludzie którzy
doświadczyli Ogniska nie zgadzają się na bylejakość w jakimkolwiek aspekcie
życia.
Ostatnio coraz częściej powraca do mnie pytanie
„Czy chcesz przez sztukę kształtować siebie i swoje środowisko?” i odnawiam w
myślach decyzję podjętą w którąś letnią noc na plaży w Serocku w czasie
obrzędu. Z perspektywy czasu zdumiewa mnie to, jak już wtedy potrafiliśmy
poważnie potraktować tę deklarację, co w rzeczywistości, w której wszystko jest
memem, wcale nie było takie oczywiste.
Ostatnie dwa lata były dla mnie czasem wielu
wątpliwości i wewnętrznych kryzysów. Słowa zobowiązania, hymn śpiewany w
kręgach, wpisy z obozowych książek, czy moje poprzednie wpisy na blogi
wielokrotnie do mnie wtedy wracały. Podobnie jak wspomnienia robionych nocami
fantastycznych warsztatów, wymyślanych w jedno popołudnie niespodzianek, czy
błyskawicznych inwencji. Szczególnie często wspominałam też zajęcia z Panią
Anią na ostatnim z moich obozów, na których wspólnie z grupą wspaniałych
dziewczyn mogłyśmy się poznawać i rozwijać. W tym roku miałam szansę pracować
przy egzaminach w szkole z Gabi Szmel, z którą znałyśmy się z Ogniska i
wszystkie te rzeczy tak często wracały w naszych długich rozmowach!
Z perspektywy tych kilku lat jeszcze mocniej
doceniam, że mogłam znaleźć się w Ognisku, bo jest to przygoda, która daje
wyposażenie na całe życie. Cieszę się, że mogę podglądać zdjęcia z kolejnych
obozów i czerpać inspiracje, by pielęgnować ogniskowe jakości w swoim
codziennym życiu.
Gosia na warsztatach Ogniska latem 2019, fot. Anna Kozłowska |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz