środa, 13 października 2021

Anna Kozłowska - Tadziu...

 

Tadziu…


Tadziu...

i od razu widzę zdjęcia z naszego ogniskowego wyjazdu do Radziwiłłowa. Sesja zdjęciowa na stacji kolejowej, na balkonie, na podwórku, gdy próbujecie w pięciu chłopaków zmieścić się na jednym rowerze. Nastolatkowe wygłupy. Jak myśmy się ze sobą wówczas dobrze czuli. Bezpieczni, otwarci na siebie, wyrozumiali, czuli, beztroscy. Na zajęciach, obozach, próbach, spektaklach. Doświadczaliśmy w Ognisku grupowo tak różnych, nowych emocji, uczuć. Odkrywaliśmy siebie i uczyliśmy się życia robiąc warsztaty na podstawie poważnej literatury. Podziwiałam Cię za zdyscyplinowanie i pracowitość. Już wówczas umiałeś wymyślić sobie cel i z pełnym poświęceniem do niego dążyć. Zastanawiam się, czy to nie Ty wymyśliłeś próby przez zajęciami o 6 rano, na które ochoczo się zjeżdżaliśmy. Dość szybko Pani Halina zaproponowała Ci, żebyś uczył w Ognisku. Jakim byłeś instruktorem? Wymagającym, twardym, ale jednocześnie troskliwym. Z pewnością inspirującym. I mocno zapamiętanym.



W ciągłym ruchu. Pędziłeś. Zapalałeś się błyskawicznie. Pamiętam, gdy w pierwszej trasie białą toyotą tak ostro musiałeś hamować, że spaliłeś hamulce. Ale pędziłeś też metaforycznie. Zachłanny na życie.

Brawuro wbiegłeś w nową rzeczywistość po 89 roku. Odważnie, kreatywnie, jak zawsze pełen pasji i wizji. Nawet jeśli z księżyca, to dla Ciebie realizowalnych. Wizjoner. Razem z Agnieszką z tego co było w Was najlepsze stworzyliście mocny tandem - „power couple”, choć wówczas jeszcze tego określenia nad Wisłą nie używano. Otoczyliście też opieką wielu ludzi. Wasze wsparcie okazało się nadzwyczaj ważne i realne, gdy Halina i Jan Machulscy stracili swój wymarzony teatr, który stworzyli od podstaw. Uwierzyli, że znów mogą budować od podstaw.

Podobało Ci się zdobywanie, dobrze czułeś się w roli przywódcy. Potrafiłeś być liderem, zapalić innych do działania. Pochłonął Cię biznes, z sukcesem. Dzięki temu miałeś szanse wspomóc swoich ówczesnych przyjaciół. Lubiłeś i potrafiłeś dawać. Wielu z nas z tego korzystało i skorzystało. Pierwszy zjazd Ogniskowiczów w 2003 roku, gdy trwało referendum w sprawie wejścia Polski do Unii. W sali przy Marszałkowskiej 115 zobaczyłam tłum dorosłych, radosnych ludzi, i wciąż jednak Ogniskowiczów. Tamto spotkanie uświadomiło mi, jak ogromną siłę na życie daje Ognisko i w co wartościowego nas wyposaża. Potem ogromne spotkanie w Teatrze Powszechnym. Z rozmachem.

Dla mnie niezwykle ważne były wasze rodzinne wyjazdy, w których uczestniczyłam, gdy z Agnieszką i Florą pochłanialiśmy Rzym i Paryż. W typowo rzymskiej knajpie zajadając się pizzą rysowaliśmy portrety, a rankiem jadaliśmy śniadanie z widokiem na Panteon. Wciąż mam szalone buty w pomarańczowo-niebieską kratkę, które mi wówczas sprezentowałeś. W Paryżu biegaliśmy po wystawach i potem na lotnisku targaliśmy absurdalnie ciężkie albumy o sztuce. Książki też były Twoją pasją. Miałeś niezaspokajalny głód czytania, który współodczuwałam.

Tadziu, dziś ze smutkiem żegnając Cię na Powązkach uśmiecham się, bo mamy tyle wspólnych pięknych i ważnych wspomnień. I halinistycznie dziękuję za wszystkie dobre rzeczy, które na przestrzeni wielu lat ofiarowałeś Ognisku.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz