sobota, 16 października 2021

Ala Rasztawicka - „Pytanie to w tytule postawione”

 


28 września 2018. Jest piątek, ostatnia lekcja to wiedza o kulturze. Kończy się o 15.15. Chwilę później wychodzę ze szkoły razem z ledwo znaną mi dziewczyną, świeci słońce. Idziemy w tym samym kierunku - na tramwaj i potem na przesłuchania do Ogniska. Pojawia się taki trochę śmieszny, trochę niezręczny moment poznawania nowej osoby. Ale ta wizja tajemniczego egzaminu łączy mnie i tę dziewczynę. Trochę się ekscytujemy, trochę stresujemy. Wsiadamy razem do tramwaju i zaczynamy mówić swoje teksty. Zaczynam ja, mówię swój kawałek Masłowskiej, którą wtedy odkryłam i wydawał mi się najważniejszym na świecie tekstem. Potem swój tekst mówi Marysia. Gałczyńskiego, „Dlaczego ogórek nie śpiewa”. No więc stoimy tak na środku tramwaju, jest jedno wolne miejsce, więc zmieniamy się co chwila, zamieniając naszą jednoosobową widownię ze sceną, to na wiersz, to na piosenkę.

            I w gruncie rzeczy było to przecież całkiem niedawno. Jeździłam na Lubelską dwa razy w tygodniu i te dziesięć minut drogi z metra do Ogniska pokonywałam z jeszcze inną dziewczyną, która zawsze mówiła, że bardzo chciałaby nie jeść mięsa, ale ma alergię na gluten. I czas sobie płynął, dowiadywałam się czasem czegoś więcej czy to o Marysi, czy bezglutenowej Ninie. Jednego dnia zajęć pojawiła się jeszcze inna dziewczyna. Kala była kilka dni temu na spektaklu „2118. Anna Karasińska”, ja też. I tyle. A może aż tyle.

            Jak byłam mała miałam taką książkę o dwóch królikach, „Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham”.  I tam jeden królik mówił do drugiego, że kocha go jak stąd do księżyca i z powrotem. To tak samo określiłabym moją wdzięczność za to, że tamtego 28 września pojechałam na przesłuchania.

            Potem wydarzyło się jeszcze mnóstwo rzeczy, był strajk nauczycieli, był nasz pierwszy obóz letni, zimowisko, był covid, było Ognisko w Słowackim i zdalne zajęcia, festiwal Korczak, letnisko. I wiem już o tych dziewczynach trochę więcej niż tylko o glutenie, śpiewających ogórkach i Annie Karasińskiej.

            Piszę teraz ten tekst i patrzę na egzemplarz „Między nami dobrze jest”, który stał się amuletem - i moim i Marysi. A ”Dlaczego ogórek nie śpiewa” znam na pamięć.

 

PS. Przypomniało mi się, że to były jednak zające. Czuję się więc jak zając z książeczki dla dzieci, który próbuje wyznać największą w świecie miłość Ognisku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz