67 kilometrów
Wilga. 67 kilometrów od Warszawy. Ale to 67 kilometrów
to tak naprawdę dużo więcej. Na dwa tygodnie wraz z innymi Ogniskowiczami
przeniosłam się do innego świata. Miejsca bezgranicznej wyobraźni, prawdziwych
emocji i szczerych relacji. Gdy w sobotę, odjeżdżając samochodem z moją mamą
przyglądałam się coraz bardziej oddalającemu się budynkowi naszego ośrodka
czułam pustkę. Jak to, już ani jednej więcej inwencji, żadnego czterowersu?
Jutro nie będzie żadnej niespodzianki ani zajęć instruktorskich? Nie będzie też
tych samych emocji, szczęścia, czasem wręcz euforii, najszczerszego śmiechu,
ale też smutku, stresu i złości? Przez te dwa tygodnie wiele się nauczyłam.
Nic, co robiłam nie przychodziło mi łatwo. Te dwa tygodnie to był intensywny
czas pracy nad samym sobą. Gdy tworzyłam swój pierwszy warsztat miałam w sobie
wiele wątpliwości. Czy dam radę, jak zostanie on odebrany... Jednak czułam
wokół siebie pewną atmosferę, która dawała mi znać, że dam radę. Każdy
Ogniskowicz daje trochę od siebie do tego wilgowego klimatu. A wszystkie chwile
stresu, niepewności, teraz utwierdzają mnie w przekonaniu, że było warto.
Minęły dwa tygodnie i pewien rozdział został zamknięty. Czuję, że z Wilgi
wyjechałam bogatsza. O nowych przyjaciół, pogłębione, prawdziwe relacje z
ludźmi, których znałam już wcześniej. O doświadczenia, słowa, komentarze, które
tak wiele dla mnie znaczyły. Miałam wrażenie, że z każdego omówienia
wychodziłam bardziej uważna i zmotywowana do dalszej pracy. Nie ma czegoś
takiego jak zła uwaga. Tak samo ważny był dla mnie komplement jak i słowa
krytyki. Czasem łzy wzruszenia, czasem szeroki uśmiech. Po moim warsztacie
podeszła do mnie jedna z Ogniskowiczek i powiedziała „dziękuje”. To jedno,
proste słowo dla mnie znaczyło dużo więcej. Teraz czuję, że będę je pamiętać na
bardzo długo. Do wszystkich spektakli, pokazów, niespodzianek, ktoś wkłada
cząstkę siebie. Swoje przemyślenia, poglądy, problemy. Decyduje się dzielić
nimi z innymi. A to wcale nie jest łatwe. Jednak poczucie wspólnoty jakie
tworzy się razem z innymi Ogniskowiczami, powoduje, że można czuć się
bezpiecznym. Tak samo było właśnie ze mną. Moja grupa, która przecież z
początku składała się z zupełnie przypadkowych, nieznanych sobie osób, po dwóch
tygodniach stała się zespołem, który razem może wszystko. Teraz z tym bagażem
będę iść dalej przez życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz