czwartek, 11 lipca 2019

Alicja Rasztawicka - Przecież to dopiero początek

fot. Max Walewski

67 kilometrów

Wilga. 67 kilometrów od Warszawy. Ale to 67 kilometrów to tak naprawdę dużo więcej. Na dwa tygodnie wraz z innymi Ogniskowiczami przeniosłam się do innego świata. Miejsca bezgranicznej wyobraźni, prawdziwych emocji i szczerych relacji. Gdy w sobotę, odjeżdżając samochodem z moją mamą przyglądałam się coraz bardziej oddalającemu się budynkowi naszego ośrodka czułam pustkę. Jak to, już ani jednej więcej inwencji, żadnego czterowersu? Jutro nie będzie żadnej niespodzianki ani zajęć instruktorskich? Nie będzie też tych samych emocji, szczęścia, czasem wręcz euforii, najszczerszego śmiechu, ale też smutku, stresu i złości? Przez te dwa tygodnie wiele się nauczyłam. Nic, co robiłam nie przychodziło mi łatwo. Te dwa tygodnie to był intensywny czas pracy nad samym sobą. Gdy tworzyłam swój pierwszy warsztat miałam w sobie wiele wątpliwości. Czy dam radę, jak zostanie on odebrany... Jednak czułam wokół siebie pewną atmosferę, która dawała mi znać, że dam radę. Każdy Ogniskowicz daje trochę od siebie do tego wilgowego klimatu. A wszystkie chwile stresu, niepewności, teraz utwierdzają mnie w przekonaniu, że było warto. Minęły dwa tygodnie i pewien rozdział został zamknięty. Czuję, że z Wilgi wyjechałam bogatsza. O nowych przyjaciół, pogłębione, prawdziwe relacje z ludźmi, których znałam już wcześniej. O doświadczenia, słowa, komentarze, które tak wiele dla mnie znaczyły. Miałam wrażenie, że z każdego omówienia wychodziłam bardziej uważna i zmotywowana do dalszej pracy. Nie ma czegoś takiego jak zła uwaga. Tak samo ważny był dla mnie komplement jak i słowa krytyki. Czasem łzy wzruszenia, czasem szeroki uśmiech. Po moim warsztacie podeszła do mnie jedna z Ogniskowiczek i powiedziała „dziękuje”. To jedno, proste słowo dla mnie znaczyło dużo więcej. Teraz czuję, że będę je pamiętać na bardzo długo. Do wszystkich spektakli, pokazów, niespodzianek, ktoś wkłada cząstkę siebie. Swoje przemyślenia, poglądy, problemy. Decyduje się dzielić nimi z innymi. A to wcale nie jest łatwe. Jednak poczucie wspólnoty jakie tworzy się razem z innymi Ogniskowiczami, powoduje, że można czuć się bezpiecznym. Tak samo było właśnie ze mną. Moja grupa, która przecież z początku składała się z zupełnie przypadkowych, nieznanych sobie osób, po dwóch tygodniach stała się zespołem, który razem może wszystko. Teraz z tym bagażem będę iść dalej przez życie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz