Z absolwentką Ogniska Ewą Ratkowską producentką teatralną związaną zawodowo z Teatrem Polonia w Warszawie rozmawia Anna Kozłowska
zdjęcia: Teatr Polonia
Co najważniejszego
wyniosłaś z Ogniska?
Po latach
muszę przyznać, że najważniejszą wartością paradoksalnie wcale nie są umiejętności
warsztatowe, tylko te osobowościowe. W Ognisku przeżyłam ważny moment odkrywania siebie. Gdy masz 15, 16, 17
lat, to jesteś pogubionym młodym człowiekiem i przede wszystkim szukasz siebie.
Ale też wzorów i autorytetów. Tacy byli pedagodzy w Ognisku. Pomagali nam
odkrywać nasze dobre strony. W czasie różnych działań dowiadywaliśmy się, co
jest naszą siłą, w czym jesteśmy najlepsi i potem to w nas pielęgnowano.
Procentuje na całe późniejsze życie.
A czego się nauczyłaś?
Przede
wszystkim organizacji w grupie, co zawsze się przydaje niezależnie od
uprawianego zawodu. Ale też wrażliwości na drugiego człowieka, myślenia o
innych, nie tylko o sobie. Te umiejętności zdobyłam w Ognisku. W szkole podstawowej byłam po prostu nastolatką
w szarym tłumie. W Ognisku nikt nie był anonimowy, każdy z nas był „jakiś” i tę
różnorodność się akcentowało. Nigdy nie byłam szczególnie zainteresowana aktorstwem, zresztą dosyć szybko
właśnie Ognisko uświadomiło mi, że nie mam talentu w tym kierunku. Wtedy
wydobyto ze mnie cechy organizacyjne,
umiejętność „myślenia z zewnątrz”
oraz zwracanie uwagi na innych. Nauczyłam się realizować siebie poza sceną.
Wtedy postanowiłam, że muszę być po tej drugiej stronie, choć kompletnie nie
wiedziałam jeszcze jak.
Bo wtedy
jeszcze nie było takiego zawodu.
Otóż to! Ale
już w Ognisku usłyszałam, że ty świetnie słuchasz innych, wydobywasz z nich
dobre rzeczy, potrafisz rozmawiać i potrafisz kogoś do czegoś zachęcić,
zmotywować - i tam jest mój zawodowy początek.
Dziś jesteś producentką
teatralną, przygotowujesz ogromne projekty, twoje spektakle jeżdżą po świecie. Z jakich umiejętności nabytych na zajęciach
w Ognisku najczęściej korzystasz w swoim zawodzie?
Na pewno z
pracy w grupie i takiej baczności na drugiego człowieka. Organizacji, myślenia
3-4 kroki do przodu, planowania. Otrzymałam dużo
wiedzy warsztatowej, jak skonstruować przedstawienie, wciągnąć do tego ludzi.
Poprzez praktykę zdobywaliśmy techniczną wiedzę. Ale też bardzo mi się przydały
te miękkie umiejętności, jak pracować z ludźmi. Wtedy to zakiełkowało i do dziś
wykorzystuję.
Jako
nastolatka zetknęłaś się z silną osobowością Haliny Machulskiej. Od lat
pracujesz z Krystyną Jandą – charyzmatycznym człowiekiem orkiestrą. Szukałaś podobnie
mocnego lidera?
Na każdym
etapie szukasz wzoru, a takim wzorem dla nas wszystkich była Halina Machulska.
Kiedy się coś się kończy, to
naturalnie poszukujesz ciekawej kontynuacji. Nie wiedziałam, jak się moje życie
zawodowe ułoży. Nie wszystko co się wydarzyło, było zamierzone, choć może podświadomie…
A ja właśnie
o tę podświadomość pytam. Doskonale odnalazłaś pod silnymi skrzydłami.
Dążyłam do
tego, żeby być w teatrze i na szczęście akurat otwierała się Fundacja Krystyny
Jandy na rzecz kultury. W 2005 roku pokazywano spektakle na małej scenie, byłam
zafascynowana i już wiedziałam, że to musi być to! W 2006 roku udało mi się dobić do zespołu. Silne osobowości bardzo
mobilizują, są wzorem, do którego
dążysz i na każdym etapie wiele cię uczą. Jestem tu już od 13 lat! A moje początki
były w Ognisku, nawet nie jestem w stanie do końca zanalizować, ile i od kogo
najwięcej wzięłam, ale mam nadzieje, że kiedyś innym to przekażę.
Pamiętasz jakąś
ważną radę od Haliny Machulskiej?
Nie pamiętam żadnej konkretnej, pamiętam raczej atmosferę, która panowała w Ognisku. Każdy z nas był indywidualny.
Pani Halina była bardzo empatyczną osobą i wierzyła w jednostkę. A wówczas oprócz rodziców nikt we mnie specjalnie nie wierzył.
Ona dawała wiarę, żeby robić, to co chcesz. Masz potencjał, nie masz się co
zastanawiać i wycofywać. Jak masz 17 lat to potrzebujesz kogoś, kto ci to
powie. Halina Machulska była tą osobą.
O jakie
ogniskowe wartości należy w dzisiejszym świecie zawalczyć?
Zespołowość,
dbanie o siebie nawzajem. W teatrze lub innej instytucji, w której pracujesz, żeby nie być samemu. Taka wzajemna
wrażliwość na siebie, brak egoizmu. Dziś są czasy: „Ja, i ja idę po swoje”, a w
Ognisku ważna jest wspólnotowość,
korzystanie z siebie nawzajem. Ty masz to, a ja mam to, zróbmy coś razem! Teatr, w którym jestem takich ludzi łączy. Jeśli ktoś zaczyna
za bardzo odstawać albo ignorować innych to wypada stąd w naturalny sposób. W Ognisku zespołowość jest bardzo ważna, bo
nikt nic nie robi tylko dla siebie. A to uczy bycia razem w jakimkolwiek działaniu
i jest wartością na całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz