Siedząc w domu, zastanawiam się co zrobić, co napisać i o
czym opowiedzieć. Najłatwiej byłoby powiedzieć o sobie. Osobie, która kilka
razy stawała się Ogniskowiczem. Czyli dlaczego również przestawała nim być?
Jak sami widzicie nie umiem zbyt dobrze ułożyć słów w
zdanie, lecz właśnie dlatego powinienem o tym napisać. W Ognisku poznałem wiele
osób, które mają swoje priorytety, pasje i zainteresowania. W takim kręgu łatwo
się poczuć doceniony. Nie zawsze tak jednak jest. Trzeba uczyć się na błędach.
W czasie moich
porażek życiowych będąc zmęczony (czasem poirytowany), słyszałem jak to wszyscy
są zadowoleni i szczęśliwi. Ja wtedy nie byłem Ogniskowiczem. Nie byłem
uśmiechnięty, przeciwnie - czułem zazdrość i bezsilność. Moje powiedzenie
,,smutek w raju”, które zdarza mi się stosować jest najgorszą rzeczą jaką można
zrobić. Jest to moment kiedy balansujesz na granicy. Granicy bycia w
społeczeństwie. O tej granicy były dwa warsztaty, które mną wstrząsnęły.
Uciekanie przed tym, co się kocha nad życie jest popełnieniem samobójstwa na
swojej świadomości i uczuciach. Tak, uważam że człowiek kilka razy popełnia
samobójstwa, niszcząc w sobie coś ważnego, miłość, szczęście, wiele innych
wartości. Najważniejszą z nich jest nadzieja - życie.
Moją nadzieją jest Ognisko, które kocham teraz jak rodzinę.
Staram się z niej brać jak najwięcej energii i radości, więc kiedy będę mógł ją
wykorzystać - jestem w stanie zatańczyć. Tylko tańczę gdy ktoś mnie do tego
zmusi albo gdy jestem w Ognisku. Ognisko
kilka razy przywróciło mnie do świata żywych - moich wartości (wiem, brzmi to
jak scenariusz ,,Inside out 2”), ale nadal każdy człowiek będzie popełniał
błędy. Ja na przykład lubię przepraszać za błahe sytuacje, za co Was wszystkich
bardzo przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz