Kilka miesięcy temu dużo myślałam o swojej roli w Ognisku.
Zawsze tam jestem napełniona ogniskową energią, którą staram się przekazywać
dalej, jednak zaczęłam wątpić w to, czy teatr, scena, scenariusz, kamera to
moje środowisko. Bałam się pojechać na obóz. Czytając listę obu turnusów,
stresowałam się, że jeśli pojadę, to będę mocno odstawać, że nie sprostam
wymaganiom. Z jednej strony bałam się jechać, ale z drugiej, wspominając
poprzedni obóz, dręczyło mnie to, ile cudownych momentów i lekcji może mnie
ominąć. Mimo wątpliwości i obaw, ktoś cudowny sprawił, że postanowiłam zaryzykować
i sama zapracowałam na obóz. Dni mijają, a ja mam w głowie tylko obawy. „A co
jak dostanę rolę śpiewaną? A co jak zajęcia ruchowe? Będę miała fuksówkę, nie
poradzę sobie z zadaniami!” Fuksówki to w ogóle nie chciałam przechodzić, bo
myślałam, że nie dam sobie rady, bo nie mam luzu na scenie. Bo boję się wydukać
kilka słów przed ludźmi. Bo inne fuksy będą znacznie lepsze ode mnie, bo oni
chcą to zrobić, a ja nie. Kolejne pytania w głowie. Z kim będę miała zajęcia?
Jak wysoko postawią poprzeczkę? Płacz, stres. „Nie nadaję się do tego.”
Przyjechałam na obóz. Przede mną staje Pani Ania. W tym
momencie wszystko znika. Mogę spokojnie oddychać, pojawia się na mojej twarzy
wielki uśmiech. Nie mogę się doczekać tego, czego doświadczę przez te dwa
tygodnie. Nie spodziewam się, że tak bardzo mocno to przeżyję. Przychodzi apel,
cudowny, pierwszy apel. Zostałam komendantką. Nie sądziłam, że będę w tej roli tak
dobrze się czuła. Zaczynam rozmawiać z każdym. Przyglądam się tym ludziom z
osobna, przypominam sobie, ile daje mi Ognisko. Już nie myślę o tym, że nie dam
rady czegoś zrobić. Wyzbyłam się strachu i stresu. Przychodzi niespodzianka,
dzień porządkowy, sztuka- GRUPO! ENERGIA! JESTEŚMY SUPER EXTRA, PAMIĘTACIE?
Dzień przed fuksówką. Jedni płaczą, inni zakuwają, jeszcze
inni nie potrafią wydostać z siebie słowa. A ja oddycham, cieszę się tym, co
będzie następnego dnia. Nie ma stresu. Jest szczęście. Nie mogę się doczekać.
Fuksówka była najcudowniejszym zdarzeniem, jakie spotkało mnie w Ognisku. Będę
to pamiętać do końca życia. Zbliżyłam się jeszcze bardziej z ludźmi dookoła.
Jestem z nas dumna. Zdobyłam na tym obozie ogromną pewność siebie. Zniknęły tu
moje wszystkie obawy i problemy z graniem na scenie. Nie boję się pomyłek, bo
wiem, że nie pójdą na marne. Nie tutaj. Przestałam bać się, że źle odpowiem na
pytanie, czy, że źle zagram pewną rolę. Hasłem tego obozu był cytat: „Los wie
czasem dobrze kogo z kim zetknąć choćby po to żeby to spotkanie stało się dla
nas olśnieniem.” ~Julia Hartwig. Mimo problemów los chciał, abym trafiła do
Ogniska, pojechała na obóz, weszła do KMT - a dla mnie na pewno było to
olśnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz