czwartek, 6 sierpnia 2015

Marta Szlasa-Rokicka - Szansa istnieje w teatrze


     Warsztat. Chodził mi po głowie przez ostatni rok, a teraz nie potrafię sklecić zdania. Wiem doskonale co chciałam nim przekazać, jednak od razu po premierze tak strasznie nie wiedziałam jakie będą opinie, że mówiłam wszystko na raz. Chyba najwyższy czas, żeby to uporządkować.
     Przez ostatni rok szkolny często stawiałam się w roli obserwatora moich rówieśników. Nie mogę również ukryć faktu, że wpłynęły na to w dużym stopniu nasze zajęcia z Jakubem. I wiedziałam już dość dużo: podejście do nas jako do pokolenia, pewnej nierozłącznej grupy składającej się z pewnych zametkowanych członów, to że oryginalność już nie jest oryginalnością, a korporacyjna przyszłość jest równie mocno krytykowana jak pożądana. Ale to wszystko nie miało dla mnie odpowiednio mocnego bodźca. Znalazłam go, gdy usłyszałam rozmowę dwóch „humanów” o naszych narodowych wieszczach. Zauważyłam że każdy z nas, wystarczająco zwykły lub niezwykły by zostać zaklasyfikowanym do jakiejś szuflady, wie wszystko. Zuchwałość naszych tez dotyczących jakiejś pasji czy dziedziny, którą wybraliśmy, jest uderzająca. Jednak bardziej uderzył mnie fakt, że mimo świadomości tego nawyku ja sama nie umiałabym się go wyzbyć. Kiedy już wiedziałam, co chcę powiedzieć konkretnie, pozostało pokazać to wystarczająco delikatnie. Ten warsztat można by nazwać swego rodzaju buntem. Ale tu chodzi głównie o pokazanie, że MY też potrafimy być świadomi naszej naiwności. I że szansa na znalezienie swojego odrealnienia wciąż istnieje, chociażby w teatrze.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz