poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Julia Wróbel - Tatuaż

Wiele razy słyszałam, że tatuowanie się to uzależnienie. Gdy zrobisz sobie pierwszy tatuaż, od razu zaczynasz myśleć o kolejnych. Myślisz o wzorze, kolorach, miejscu, o rzeczach, które są dla Ciebie na tyle ważne, że chcesz, aby już na zawsze zdobiły Twoje ciało. Chcesz, aby był on idealny. Nie mam tatuażu, ale łatwo mi się domyślić jakie to uczucie. To ze względu na fakt, że mam na swoim koncie trzy warsztaty. Robienie ich jest uzależniające. Na początku przychodzi niepewność: czy tekst jest na pewno dobry, czy właśnie to chciałabym przekazać ludziom, czy aktorzy znają tekst, czy wiem kiedy wyłączyć światło i muzykę, czy nie przesadziłam ze scenografią, czy plakat jest estetycznie wykonany, czy wiem co powiedzieć na omówieniu. Stan rozpaczy zaczyna się mniej więcej tydzień przed wielką premierą (w przypadku tworzenia warsztatu na obozie, trwa ona od pierwszego apelu). I nagle przychodzi ta wielka chwila. Ogarnia Cię stres, ale już wszystko się zaczęło. Na scenie padły pierwsze słowa. Igła po raz pierwszy wbiła się w Twoją skórę. Nie odczuwasz bólu, najważniejsze jest to, aby dotrwać do końca, aby wszystko poszło po Twojej myśli. Słyszysz oklaski. Tatuażysta mówi Ci, że już po wszystkim. Obserwujesz ukłony aktorów. Twoja skóra po raz ostatni przecierana jest chusteczką. Opuszczasz swoje bezpieczne miejsce na widowni. Powoli podchodzisz do lustra. Zabierasz głos, mówisz dlaczego wybrałeś ten tekst, co chciałeś przekazać. Obserwujesz małe arcydzieło, które powstało na Twoim ciele. Rozpoczyna się omówienie. Wychodzisz z salonu, Twoi znajomi mówią Ci co myślą o tatuażu. Padają pochwały i uwagi. Opinie są sprzeczne. Ale to już nie ma znaczenia. Oczywiście bierzesz je do siebie i przy tworzeniu kolejnego dzieła przemyślisz to wszystko. Jesteś dumny z tego co stworzyłeś. Słyszysz oklaski, kłaniasz się, dziękujesz aktorom. I już doskonale wiesz, że zrobisz to raz jeszcze, że chętnie to wszystko powtórzysz. Mimo tylu emocji, które przeżyłeś już się nie możesz doczekać. Możliwe nawet, że już masz kolejny pomysł i następnego dnia rano zaczniesz pisać scenariusz. Zrobiony warsztat pozostaje w Tobie na zawsze. Niektórzy nawet zaczną Cię z nim kojarzyć: "Słyszeliście, że już na drugim roku odważyła się zrobić monodram i sama w nim zagrała?", "To ona sprawiła, że całe Ognisko było w piórach" albo "Masz nadal kostium jeża ze swojego warsztatu?". Oficjalnie przyznaję, że jestem uzależniona, ale nie mam zamiaru iść na odwyk. Wątpię, aby było mi to potrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz