Warto chcieć od życia więcej. Mówić sobie "Dam radę, co to dla mnie". Starać się ograniczać strach i uprzedzenia, dążyć po trupach do celu. To pozytywnie nastraja, pozwala na myślenie o swoim życiu i przyszłości w pozytywny sposób. Jednak czy pozytywnie znaczy prawdziwie? W pewnym momencie afirmowanie swojego życia i myślenie, że "Co to nie ja, mogę wszystko" nie pozwala realnie zrozumieć otaczającą rzeczywistość. Bo jednak, pomimo wszystko, dalej jesteśmy ludźmi. Nie ważne jak oczytanymi, wykształconymi i świadomymi. Dalej z prostymi problemami.
Ognisko nauczyło mnie wiele - o świecie, o
sztuce i kulturze, o wartościach w życiu. Jednak najwięcej nauczyłem się o
sobie, kim jestem, po co jestem i jak swoim bytowaniem na tym łez padole mogę
sprawić, że świat będzie lepszy. I najważniejsze, wspomniane wcześniej, ciągłe
staranie się bycie lepszą wersją siebie. Nie pozwolenie na bierność i
ignorancje wobec życia. Bardzo mi to pomogło, bo dlatego mogę żyć tak jak żyje
i swoimi ambicjami wyznaczać drogę do dalszego bytowania. Jednak z drugiej
strony, zrozumiałem, że czasami mogę nie mieć sił na ciągłe biegnięcie do celu.
Dziecinne zatykanie uszu na oznaki wypalenia bądź zmęczenia. Albo zwyczajnego
smutku, tak znanemu każdemu od zawsze. Bo przecież ja nie jestem jak inni, ja
dam radę. Aż tu nagle okazuje się, że wcale nie. Poprzez pewnego rodzaju
ignorowanie człowieczeństwa nie mogę chcieć od świata więcej, gdyż brakuje mi
do tego środków.
I znów na pomoc przychodzi halinizm dnia
codziennego, o czym można zapomnieć w ferworze ciągłej chęci zmiany na lepsze.
Że jesteśmy tylko ludźmi a nic co ludzkie nie jest nam obce. Że chwilowe
zachwianie prowadzi tylko do pozytywnych efektów, ponieważ można z dystansem i
pokorą zrozumieć co dalej i jak lepiej podejmować dalsze decyzje życiowe.
Ciągłe pędzenie, uważanie siebie za alfę i omegę, która zbawi świat doprowadza
do ślepej uliczki. Aby się z niej wydostać trzeba pomyśleć, wycofać się i już
dobrze pokierowanym ruszyć przed siebie. Ta istnie metaforyczna uliczka będzie
zawsze. Lecz od podejścia do niej zależy jak się z niej wyswobodzić.
To, co dostało się w Ognisku w pełni docenia
się dopiero później, pod koniec tej przygody. Podsumowaniem tego jest
otrzymanie Nagrody im. Doroty Wolskiej, osoby, która swoim życiem pokazała czym
tak naprawdę jest Ognisko. Ten ogromny zaszczyt być w gronie osób, które
nagrodę otrzymały w poprzednich latach zobowiązuje. Dlatego też moim celem
będzie spłacić kredyt otrzymany na zajęciach poprzez swoje życie i z
perspektywy widza dążenie do rozgłaszania w świecie wieści o istnieniu tak
cudownego miejsca. A na pewno pokazywanie innym, którzy być może nie mieli
możliwości przeżyć takiej przygody, że idea Ogniska to filozofia na życie dla
każdego i to ona może realnie wybawić nas od zła rzeczywistości. Wyprowadziła
ze ślepej uliczki wielu, wyprowadziła mnie i będzie wyprowadzać przez całe
wieki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz