„Czym jest miłość? Dziecko nie rań mnie, nie rań mnie.” – Rzekł kiedyś poeta. Na jego pytanie nie byłem dotychczas w stanie znaleźć odpowiedzi, ale też nie powiem, że jakoś usilnie jej szukałem. Wystarczało mi holywoodzkie wytłumaczenie, że miłość to motyle latające w brzuchu. Jak te motyle miały się tam znaleźć? Nie miałem pojęcia i nie przejmowałem się tym. Szedłem przed siebie i z gracją unikałem strzał amora. Jednak od kiedy zacząłem jeździć na obozy skubaniec zaczął trafiać coraz bliżej, aż w końcu mu się udało, o czym zorientowałem się dopiero na ostatnim obozie. Chciałbym uściślić, że nie chodzi mi tutaj o stricte romantyczną miłość, tylko o coś znacznie większego. W przedostatni dzień wyjazdu po wydarzeniu, o którym nie wolno mi wspominać, podszedłem do mojego nowo poznanego przyjaciela, z którym przez ostatnie 2 tygodnie pracowałem razem w grupie. Przeżył właśnie bardzo wycieńczający dzień zarówno fizyczne, psychicznie jak i emocjonalnie. Popatrzyliśmy na siebie po czym on przytulił się do mnie i powiedział, że mnie kocha, a ja bez zawahania odpowiedziałem mu, że ja też. Staliśmy tak w milczeniu okazjonalnie przerywam pociągnięciem nosa i chyba właśnie wtedy zrozumiałem, co to znaczy kochać drugiego człowieka. Odpowiedź na pytanie znalazła mnie.
Jestem więc w stanie powiedzieć już całkowicie
świadomie, że kocham was wszystkich! Przez cały obóz razem myśleliśmy,
śmialiśmy się, płakaliśmy, biegaliśmy wokół ośrodka do muzyki i na chwilę
zapomniałem o świecie poza Wilgą. Najważniejsi byliście dla mnie wy. Chciałem,
żeby te chwile z wami się nie kończyły, chciałem, żebyście czuli się
bezpiecznie i chciałem, żebyście się cieszyli. Czułem, że mam u was
nieskończone wsparcie i chciałem odwdzięczyć się tym samym. Ufałem każdemu z
was bezgranicznie i byłem ciekaw każdego, nawet najmniejszego artystycznego
wybryku waszego autorstwa. Byliśmy wyrozumiałą wspólnotą emanującą empatią i
odważną wrażliwością. Nikt nie wstydził się rozmawiać o emocjach i rozwiązywać
pokojowo problemy. Byłem z wami szczerze szczęśliwy, a na wypowiedzenie (czy
napisanie ) takich słów rzadko przydarza się okazja. Nawet czasami czułem te
nieszczęsne motyle. Chyba właśnie o to wszystko chodzi w miłości. Co prawda to
pierwszy raz kiedy w ogóle postanowiłem opisać to uczucie, więc mogę się mylić,
ale czym by ono nie było, wydaje mi się piękne, a każdy kto był choć raz na
obozie wie o czym mówię.
Niestety, zauważyłem jego znaczący brak poza Wilgą.
Pełno jest natomiast jego odwrotności – nienawiści, szyderstwa, skrytości i
pogardy dla drugiego człowieka. Chyba dlatego powrót z obozu jest dla nas taki
ciężki. Musimy z naszego błogiego świata ogniskowej miłości z powrotem
dostosować się do bezwzględnej rzeczywistości. Przydałoby się ją jakoś zmienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz