Jak tu wytrzymać po powrocie? Pierwszy poranek bez „Za co
kochasz kobiety?”, przykładania głośnika do ucha i wołania na kolację zamiast
śniadania uderza inaczej. Gdzie inwencje, które nigdy nie szły mojemu pokojowi?
Gdzie Adam, który nazwie moje łóżko Karpatami? A przede wszystkim gdzie hymn?
Jak tak można!? Nie można.
Wczoraj dobiegł końca mój pierwszy obóz w Ognisku i dziś
dopiero odkryłam co oznacza szara rzeczywistość. Zwykłe czynności nigdy nie
były TAK BARDZO wyprane z kolorów. Pierwszy raz nie chciałam skądś wracać.
Oderwałam się właśnie od czytania, już kolejny raz, wpisów do mojej książki.
Nigdy nie pomyślałabym, że w przeciągu 2 tygodni mogłabym poznać przyjaciół, a
co dopiero RODZINĘ. Ten obóz był dla mnie najcudowniejszym przeżyciem i
zrobiłabym wszystko, aby trwał wiecznie. Pierwszy raz poczułam, że gdzieś jest
moje miejsce - odnalazłam je w Ognisku.
W Wildze zostawiłam: bardzo wiele łez - wzruszenia,
szczęścia, wyzwolenia, dumy; barierę do mówienia o sobie; jedną słuchawkę, ale
nie chcę tam wracać po nią, tylko po wspomnienia, których nikt nie odbierze.
Stało się to dla mnie miejscem szczególnym. Miejscem, w którym odkryłam kim chcę
być. Nie w kontekście kariery zawodowej, ani jakiegoś małżeństwa. Wiem, że chcę
być w Ognisku tak długo, jak tylko będę mogła.
Wilga nie jest tylko miejscem. Wilga to ludzie, dzięki
którym poczułam się kochana i których pokochałam. Nie jestem w stanie wyrazić
tego, jak bardzo jestem wdzięczna za te cudowne chwile. Gdyby nie ten wyjazd
tkwiłabym nadal w bańce własnej traumy i nie umiałabym się z niej wydostać.
Nauczyłam się robić wszystko ODWAŻNIEJ. Dziękuje, choć to za mało powiedziane,
wszystkim, którzy się do tego przyczynili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz