Zima to dla mnie czas samotności. Mało wychodzę z
domu, zdarza mi się zachorować, mniej mi się chce, poza tym czas zabiera mi
przygotowanie do styczniowych egzaminów. Czas mi się dłuży i już chcę do
wiosny- do ciepła, spacerów i częstszych spotkań. Ale czekam, nie mam przecież
wyboru. Wreszcie następuje luty, a z nim odrodzenie - jedziemy na zimowisko.
Dla mnie ten wyjazd to otulenie nadzieją, że niedługo znowu będzie lepiej,
radośniej, cieplej- fizycznie i metaforycznie. Jak zwykle przyjeżdżam zmęczony
życiem i czekam na nowe wrażenia. A czekać nie trzeba długo - już od progu otulają
mnie głośne powitania, pytania, gdzie kto mieszka, i ogólny chaos związany z
przyjazdem prawie czterdziestu nastolatków do ośrodka wypoczynkowego. Kolejny
tydzień, jak zwykle, miał w sobie coś niesamowitego. Przeżycia artystyczne i
edukacja (bo przecież jesteśmy na wyjeździe edukacyjnym!) to jedno, ale drugie,
i dla mnie o wiele ważniejsze, to ludzie. Trudno opisać wszystko, ale jest w
tej Wildze coś, co sprawia, że otwieramy się na drugiego człowieka. Wspólna
praca nad moim trzecim warsztatem napełniła mnie masą przemyśleń o człowieku, a
jeszcze więcej dały mi rozmowy z moimi aktorkami tuż przed. Rozważania na temat
granych postaci przeplatały się z odniesieniami do własnych doświadczeń i
plotkami o sąsiadach z pokoju obok. Cudowna jest ta wolność w poruszanych
tematach, bo właśnie stąd w najbardziej niespodziewanych momentach wyskakuje
inspiracja. Z resztą tu nie ma tak, że jedne osoby są bardziej albo mniej
wartościowe- omówienia warsztatów, rady na temat wystawienia niespodzianki,
wspomnienia z dzieciństwa przywoływane zdecydowanie zbyt późno w nocy- z każdej
wyciągamy coś o drugiej osobie. Bo tu, w pokoju numer 3 i okolicach, język jest
jakiś bardziej giętki (nie tylko dzięki rozgrzewkom Marty) i łatwiej mu
powiedzieć, co pomyśli głowa. Mam skłonność do analizowania i mogę szukać
godzinami, dlaczego tak właśnie jest, ale pierwsza odpowiedź w tym przypadku
wydaje się najlepsza. Chodzi o zaufanie - o to, jak bycie w Ognisku
"magicznie" nas łączy. Szkoda, że o znalezieniu ludzi dla nas
właściwych mówi się "magia", ale taki mamy klimat. Dobrze, że
przynajmniej w tym klimacie mamy wilżańskie ciepło i siebie nawzajem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz