niedziela, 24 listopada 2019

Konrad Czapski - A co Andriej by powiedział o nas?





Nieubłaganie zbliża się zimowisko, a wraz z nim premiera mojego trzeciego warsztatu. Scenariusz leży w szufladzie od wakacji, aktorzy dawno już go dostali i ze względu na moje usilne prośby być może zaczynają się uczyć tekstu. Słowem, z każdym dniem akumuluje się we mnie coraz więcej chęci do działania, a że prapremiera raczej nie wchodzi w grę, wentylem dla mojego wiercącego się w głębi duszy zniecierpliwienia pozostaje blog ogniska.
Bazując więc na własnym doświadczeniu oraz na wspomnieniach związanych z moją ogniskową aktywnością, śmiało zatem apeluję do wszystkich niepewnych, nieśmiałych i zapracowanych: róbcie warsztaty! Wiem, że niektórych z was brzmienie słowa „warsztat” przeszywa niepokojącym dreszczem poczucia powszechnego obowiązku, którego spełnienie wydaje się jednak na tyle skomplikowane i odległe, że być może ukrywszy się w tłumie innych ogniskowiczów, pozwoli się od niego wymigać. Powiem więcej, jeszcze rok temu sam do tej tematyki podobnie podchodziłem. Bo przecież warsztat to było napisanie scenariusza, reżyserowanie kolegów, światło reflektorów, a potem na dokładkę omówienie! Brrrr! Dzisiaj jednak, gdybym miał opisać, co najbardziej kocham w tworzeniu warsztatu, to właśnie napisanie scenariusza, reżyserowanie kolegów, światło reflektorów i jako wisienka na torcie  - omówienie!
Pamiętam, że przed moim pierwszym warsztatem najbardziej bałem się wyboru scenariusza. Nie czytywałem wtedy wielu dramatów, w teatrze również rzadko się pojawiałem, co sprawiało, że mój zakres tekstów ograniczał się do garści klasyków, jak sztandarowe dzieła Szekspira i Moliera albo Zemsta lub Dziady - historie o władzy, zdradach i wielkich miłościach. Nie były to jednak tematy, za które jako szesnastoletni młodziak chciałem się zabierać, ale że zbliżał się termin mojego pierwszego zimowiska, postanowiłem się przemóc i na przekór wszystkim obawom zgłosić warsztat. Nie miałem wtedy nawet pomysłu, co jako ten warsztat wystawię, kto w nim zagra i co chcę nim przekazać, ale już nie było odwrotu, a jako, że klasyki napawały mnie lękiem, a lżejsze dramaty, które zacząłem przeglądać również niezbyt do mnie przemawiały, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i scenariusz napisać samemu.
Inspiracją do warsztatu może być wszystko: od książek, wierszy i obrazów do rzeczy tak prozaicznych jak kot, który uciekł z domu jakiś czas temu, wzięte na obóz zupełnie bez celu dwa telefony stacjonarne albo nagłówek w gazecie. Pomysły znajdują się naprawdę wszędzie. Kiedy jeden z nich wyda się dosyć ciekawy, zamiast od razu roztrząsać strukturę dramaturgiczną, scenografię i oświetlenie, najlepiej po prostu zacząć pisać. Nadmierne myślenie o tekście powoduje zazwyczaj (przynajmniej u mnie) falę samokrytyki, która udaremnia naprawdę wiele konceptów. To zbyt banalne, to nudne, tu nikt się nie zaśmieje, a tego mi żaden scenograf nie wykona… To błędne koło skutkuje jedynie zrażeniem się do własnych pomysłów i stopniowym odwlekaniem premiery. Trzeba po prostu zacząć pisać. Jeden scenariusz się nie udał? Zawsze można napisać drugi. I trzeci. I czwarty. Każdy kolejny z większą wprawą i większą dozą doświadczenia, aż w końcu uda się stworzyć wymarzony tekst.
Jeśli ktoś dalej opiera się zrobieniu warsztatu, mam jeszcze ostatnią refleksję. Poczucie kontroli. Kompleksowość świata sprawia, że kontrola, jaką mamy nad wydarzeniami jest niewielka w porównaniu do czynnika losowego oraz ograniczeń narzucanych przez realia. Warsztat jednak zależy kompletnie od NASZEJ woli i NASZEJ wyobraźni. Stworzenie własnego skrawka uniwersum jest bardzo krzepiące. I istotne jest tutaj użycie słowa „własnego”. Świat pochodzący z głębi naszego serca i karmiący się naszymi myślami, wywiera wpływ na otwartego odbiorcę, który szczerość i unikatowość próbki duszy innego człowieka docenia i przyswaja. A jeśli przyswoi wystarczająco mocno, to właśnie naszą sztuką wpłynęliśmy na rzeczywistość. I powoli zamiast warsztatu zaczynamy kształtować właśnie ją.

Kino dzieli się na reżyserów, którzy kręcą dwa typy filmów. Jedni próbują naśladować świat, w którym żyją, drudzy tworzą nowy, swój własny świat. I to właśnie tych drugich, którzy tworzą swój własny świat, możemy nazywać poetami. ~ Andriej Tarkowski

RÓBCIE WARSZTATY!!!!!! ~ Konrad Czapski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz