Założyliśmy siostrzeństwo
sympatyków zaginionych furgonetek
nasza furgonetka z lodami
Tuż po losowaniu grup Benio
powiedział „mamy świetną grupę”, a my patrzyliśmy po sobie.
Maciek Bisiorek zastanawia
się, gdzie są furgonetki z lodami
Stajemy obok siebie, w większości
tacy znajomi nieznajomi, których pewnie widywałem czasem w Ognisku. W mojej
głowie już tworzą się obrazy tych osób. Jak zwykle, moje wyobrażenia niszczą
się, gdy tylko zaczynamy rozmawiać. Mamy wymyślić nazwę naszej grupy i
przygotować jakaś etiudę na jej temat. Od pierwszych minut widzę, że może wyjść
z tego coś ciekawego. Z przyjemnej pogawędki rozmowa przechodzi w kopalnie
dziwnych, nieszablonowych myśli. Do końca obozu wydobywanych surowców nigdy nie
zabrakło. Szybko podejmowaliśmy decyzje, o czym chcemy opowiedzieć. Tworząc
następne pokazy każdy dokładał własny puzzel do reszty. Zaskakująco, kolejne
części idealnie pasowały, tworząc unikalną całość, zawierającą cząstkę każdego
z nas. Zaczęliśmy działać jak jeden organizm, którego każdy organ jest zupełnie
inny, ale dąży do jednego.
Julia Dominiak i wspólne
spotkanie przy furgonetce
Z początku myślałam, że nie będę
w stanie przedstawić swoich poglądów, czy nawet swojego charakteru. Pierwszego
dnia każdy się poznawał, więc i ja każdego poznałam. Spotkałam kilka osób,
które mi dawały najlepszy przykład Ogniskowicza na obozie, więc co by się
stało, gdyby ich nie było? Nasza grupa nie ma ścisłych zasad, a mimo to
jesteśmy zawsze sprawni, nawet w najgorszych momentach. Każda osoba daje coś od
siebie, i od każdego wymaga, może to dlatego nie szukamy innej rozrywki?
Lila Sajnok o tym, dokąd
prowadzą furgonetki
Już przy pierwszej rozmowie z
grupą poczułam świetna atmosferę. Wszyscy otwarcie opowiadali o sobie. Od razu
zawiązała się między nami relacja i wiedziałam że będzie nam się dobrze
pracowało. Każdy miał jakąś swoją wizję i
z nich wyciągaliśmy najlepsze pomysły. Mogliśmy znaleźć wspólny środek i
stworzyć coś niezwykłego. Każdy był
bardzo zaangażowany w tworzenie naszych pokazów. Podczas wspólnej pracy każdy
zdobył nowe umiejętności od innych członków grupy. Nauczyliśmy się tańczyć,
udawać marionetki i robić makijaże. Każdy członek grupy wniósł do niej coś
wartościowego bez czego nie moglibyśmy stworzyć tak różnorodnych pokazów. Praca
z taką grupą była ogromną przyjemnością i nie pojawiały się między nami
kłótnie. Zawsze wspólnie podejmowaliśmy
decyzję i nikt nie narzucał swojego zdania.
Gosia Czerwień wysiada z
furgonetki jednoosobowej
Jednym ze szczególnych momentów
podczas wspólnej pracy było dla mnie przygotowywanie drugiej niespodzianki –
moment mnóstwa zaskoczeń. Pierwsze nastąpiło, gdy odważyłam się wyciągnąć swoje
opowiadanie, zawsze zdawało mi się zbyt intymne i zbyt dużo ujawniające, a
teraz poczułam, że nie muszę się przy nich bać, chociaż znamy się tylko kilka
dni. Kiedyś chciałam przerobić to opowiadanie na warsztat, ale zabrakło mi
odwagi, a teraz, po przeczytaniu go grupie, nie mogłam się już wycofać, bo
ilekroć dopadały mnie wątpliwości i chciałam wcisnąć je ponownie do szuflady,
wszyscy mówili „robimy!”. Byłam zdumiona tym jak szybko i łatwo, a przy tym z
wielką delikatnością, wszyscy zanurzyli się w moim świecie i wzbogacili go
swoimi pomysłami i wrażliwością. Świat, który istniał zamknięty w mojej głowie
nagle się zmaterializował dzięki skupieniu i zaangażowaniu wszystkich i mam
wrażenie, że dzięki temu mi też udało
się w pewien sposób z niego wyjść. Nie boję się, że inni ludzie mnie pochłoną
lub zabiorą coś ze mnie, chcę pozwalać im się zaskakiwać, bo tylko wtedy
wszystko wokół iskrzy i to co zdawało się niemożliwe i nieprawdopodobne, może
nagle istnieć.
Benedykt Chromiński o idealnej
symulacji
Brak zrozumienia prowadzi do
niczego. Kiedy taka sytuacja się dzieje, wszystko staje się trudniejsze dla
grup w czasie pracy. Nasza praca skupiła się na zrozumieniu, które zaprowadziło
nas do udanej sztuki. Tematem naszej sztuki była relacja człowieka i maszyny,
która wcale nie prowadzi nas do udoskonalenia świata. Skupiliśmy się na formie,
powodującej symulacyjny charakter u widza. Dzięki zaangażowaniu doświadczonych
i młodszych, udało się to wykonać. Mogę tylko pogratulować i życzyć mojej
grupie takich samych ludzi wokół.
Iga Szczygielska za kierownicą
furgonetki
Minuty przed sztuką. Ostatnie
nerwowe przygotowania. Ukradziony przeze mnie głośnik głośno gra muzykę. To
'Don't stop me now' Queen. Wszyscy biegają, krzyczą, tańczą. Parę piosenek
później wchodzi Nela, puszczam 'Hit the road Jack'. Wszyscy skaczą, śpiewają,
tańczą, rozgrzewamy się. Wołam wszystkich, aby stanęli na miejscach i siadam za
konsolą, Bianka wprowadza ludzi. Rzucam ostatnie spojrzenie po wszystkich, już
gotowych i w rolach. Zalewa mnie duma. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty i mamy
zamiar wcisnąć publiczność w siedzenie. Puszczam muzykę.
Niech rozpocznie się sztuka!
Niech rozpocznie się sztuka!
Bianka Rucińska o przełamaniu
lodów
To wspaniałe, że znamy się niecałe
dwa tygodnie, a jesteśmy już tak zgrani. Pewnego dnia nagle się poznaliśmy i
zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy znali się od lat. Każdy pomysł, nawet głupi (a
takich nie ma) jest rozważony. Kiedy ktoś kogoś potrzebuje to zawsze się
znajdzie ktoś do pomocy. Nie mamy problemu ze spotkaniami, wszyscy są
punktualni i nie ma problemów z komunikacją.
Julka Kucińska szukając
furgonetki
Tutaj każdy mógł pracować w swoim
tempie. Nie było pośpieszania krzykiem. Przy choćby najmniejszym zamieszaniu
razem dążyliśmy do spokoju. Każda praca była tak samo ważna. Zawsze mieliśmy
dziewięć odmiennych poglądów, a wykorzystywaliśmy je tworząc porozumienie.
Wychodziło nam to zaskakująco sprawnie. Troszczyliśmy się o siebie nawzajem. Udało
nam się stworzyć świetną atmosferę.
Pola Hojka o odjeździe
furgonetki
Cieszę się, że trafiłam do tak
wspaniałej grupy na moim pierwszym obozie. Wszyscy są mili, pełni energii, a
przede wszystkim doświadczeni. Zawsze dobrze na się współpracuje (np. słuchanie dobrej energicznej muzyki to taka nasza
terapia). Jestem naprawdę wdzięczna za wiedzę, którą od nich zdobyłam ponieważ
będę mogła ją wykorzystywać w kolejnych latach Ogniska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz