Czy inni też tak mają, że po
zajęciach, obozie, czy ogniskowych rozmowach mają przypływ energii, motywacji i
czują, że muszą coś tworzyć? Ognisko niesie dla mnie taką magiczną moc, ale to
uczucie często szybko mija i zawsze zastanawiam się co zrobić, aby tego kopa
adrenaliny nie tracić. Teraz – po zakończeniu roku – bez normalnych obozów w
Wildze na horyzoncie i trzymiesięczną przerwą od zajęć, nie mogę się oprzeć
wrażeniu, że nareszcie znalazłam sposób, aby zachować to wspaniałe uczucie. Odpowiedź(w
moim przypadku) jest tak prosta, że dostrzeżenie jej zajęło mi trochę czasu –
należy działać, należy próbować.
Ognisko od zawsze kojarzy mi się z działaniem:
rozmawiamy i wyciągamy wnioski, aby coś z nich stworzyć, uczymy się wierszy,
aby je recytować, czytamy teksty, aby je wystawiać. Jednak dopiero uświadamiam
sobie, że ważniejsze niż to co zrobimy na zajęciach, jest to jak one na mnie
wpłyną oraz jak ja dzięki temu wpłynę na innych. Na zajęciach z panią Anią na
temat pomników i ich znaczeń odpowiadaliśmy sobie na pytania, które tak
naprawdę nie odkryły nic czego wcześniej nie wiedziałam, ale ułożyły moje myśli
w nowy kształt. O czym ważnym dla ciebie chciałabyś mówić publicznie? Myśli, są
jak litery, które nie znaczą nic oddzielnie. Co jest ważne dla twojego
pokolenia? Dopiero w dobrej kolejności i porządku nabierają znaczenia. O czym
świat powinien się dowiedzieć? Chociaż odpowiedzi na te pytania są dla mnie
tylko częścią poznawania siebie, wydają się być kamieniem milowym. To jest
właśnie sedno sprawy. Chcę mieć cel. Chcę zmieniać świat. Chcę próbować
zmieniać świat. Nie musi to być od razu (albo kiedykolwiek) cały świat. „Świat”
dla każdego może też oznaczać co innego, od zmęczonej pszczoły, po całe narody,
ale nie jest aż tak ważne kogo zmieniamy, póki zachodzi jakaś zmiana. Dzisiaj
napiszę na bloga, jutro obejrzę film i porozmawiam o nim z przyjacielem, a
pojutrze poprawię komuś humor.
Lecz nie chodzi tutaj tylko o to, co ja w
sobie odkryłam. Chodzi też o to, że przyjęcie wsparcia, podpowiedzi albo nawet komplementu,
nie jest pójściem na łatwiznę. Pójściem na łatwiznę, poddaniem się, jest nie
próbowanie. Ludzie w Ognisku pomogli mi otworzyć się na innych i mam zamiar
próbować oddać innym, którzy tego potrzebują, to co sama otrzymałam. Nie będzie
to proste, ale o to przecież chodzi, żeby próbować. Mogę pomóc zmienić czyjeś
życie, więc spróbuję. Mogę stworzyć coś wspaniałego, więc spróbuję. Może też mi
się coś nie udać, ale próbuję mimo to, bo o to przecież chodzi, żeby próbować.
Czytając siódmy i ósmy raz to co napisałam
znowu zaczynam wpadać w spiralę myśli, że to za personalne, że nikogo nie
interesuje, że za krótkie, że za długie, i tak dalej, i tak dalej. Dlatego
dodam już ostatnią myśl na koniec. Nie mogę powiedzieć, że ludzie w Ognisku (jak
i poza nim) nie będą Cię oceniać, ponieważ jest to nieodłączny element działań
twórczych, ale mogę z pewnością powiedzieć, że będzie to zdrowa ocena, która ma
na celu pomagać i rozwijać, a jeśli nie, to nie warto się na niej skupiać.
W jaki sposób chcę dzisiaj wpłynąć
na innych? Mam nadzieję, że już to zrobiłam.
A przynajmniej spróbowałam.
A przynajmniej spróbowałam.
Kasia Kroszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz