poniedziałek, 22 stycznia 2024

Róża Dworak - Rozpędzam się

 


Od zawsze pisałam. Pisanie było właściwie moją jedyną formą wyrazu. Pisałam głównie wiersze, ale mam też różne inne teksty. Nigdy nie były one przemyślane, zawsze pod wpływem impulsu, jakiejś dziwnej siły, która pchała mnie w stronę kartki i długopisu.

Wychodziłam na spacery, ale nie mogłam iść. Zatrzymywałam się kilka chwil po tym jak wyszłam z domu lub zanim jeszcze udało mi się to zrobić. Nie mogłam spać, bo akurat jak zasypiałam przychodziła inspiracja. Nie byłam w stanie spowolnić potoku myśli, które wylewały się i wylewały nie dając odpowiednio funkcjonować. Czasami zapisywałam je nawet po ciemku. Po omacku szukałam pierwszego lepszego zwitka, którym najczęściej okazywał się paragon. Mam takich zapisanych paragonów bardzo dużo. Od dwóch lat nic jednak nie napisałam. Zdusiłam w sobie wszystko, co mogłam. Zagrzebałam samą siebie gdzieś głęboko, tak bym sama nie umiała siebie znaleźć. Świat stawał się coraz bardziej szary, a ja już nie mogłam pisać.

Od dziecka mówiłam rodzicom, że chciałabym być pisarką. Wyobrażałam sobie jak wydaję moją pierwszą książkę, jak projektuję okładkę. Wyobrażałam sobie jak ludzie czytają to, co mam do powiedzenia. Tymczasem ja sama tego nie czytałam. Porzuciłam to, co było dla mnie najważniejsze. Bałam się napisać coś znowu, że nie będę mogła spać, jeść. I chociaż miałam myśli, to udawałam, że ich nie mam. Po pewnym czasie nawet one przestały do mnie przychodzić. Przestałam się zastanawiać, kwestionować, próbować zrozumieć. W jakimś sensie nie chciało mi się pisać. Im dłużej tego nie robiłam, tym straszniejsze się to wydawało. Stałam się pustym człowiekiem.

Teraz siedzę w samochodzie wracając z zimowiska i piszę. Każde słowo jest trudne, z każdym mam ochotę przerwać, pomimo tego piszę i jestem z siebie taka dumna. Wiem co napisać, nic nie muszę planować. Nie muszę zastanawiać się jak to ładnie ubrać w słowa, jak chcę żeby to zabrzmiało. Jestem jakby jednością z tym co piszę. Czysta ja, bez cenzury. Myśli nareszcie przychodzą. Zaczynam czuć siebie. Już wiem co powiedzieć, już mam swoje zdanie. Rozpędzam się coraz bardziej. To był mój drugi wyjazd ogniskowy i drugi raz czuję, że wyjeżdżam o wiele bogatsza w doświadczenia, przemyślenia, relacje i w samą siebie. Otwieram się na myśli i na wyzwania, jakie przychodzą razem z nimi. To właśnie daje mi Ognisko i jestem za to taka wdzięczna.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz