wtorek, 23 stycznia 2024

Lena Wróblewska - Szukając tożsamości po powrocie z Wilgi

 


                Odczuwając głęboką pustkę po powrocie z Wilgi, zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę sprawia, że jestem po każdym wyjeździe tak roztrzęsiona. W mojej głowie pojawiły się obrazy konkretnych chwil, kiedy to z Ogniskowiczami śmialiśmy się tak, że leciały nam łzy, lub płakaliśmy tak, że zaczynaliśmy się uśmiechać. Gdy przeszkody stawały się rozwiązaniami, a niepewność możliwością nauczenia się działania. I zdałam sobie sprawę, że to, co nas od siebie tak uzależnia, to właśnie sposób myślenia. Znajomości, przyjaźnie i relacje, choć niezmiernie ważne, są jedynie następstwem nastawienia wobec siebie. Wszechobecne wsparcie i ciepło, ale co najważniejsze, pomysłowość, niekonwencjonalność czy świeżość, sprawiają, że chcemy się razem budzić, jeść posiłki, dzielić myśli i je wykorzystywać oraz spełniać ambicje. Nie boimy się krytyki, a nawet sami jej oczekujemy, chcąc wystawić następną próbę tylko lepszą. Więc powracając do ,,normalnego” świata, dopada mnie uczucie wyobcowania. Widzę ludzi wokół, ale ich nie dostrzegam. Nie wiem, jak mogę się przy nich zachowywać, i czy dla nich moje przemyślenia nie są nieracjonalne i odklejone od rzeczywistości. Czy jeśli opowiem im o emocjach, które wywołuje we mnie najmniejszy element sztuki, nie spojrzą na mnie krzywo? Czy w ogóle nie patrzą na mnie jak na inną? W takich momentach przypominam sobie o codzienności w Wildze, gdzie nieważne, kogo spotkam na swojej drodze, wiem, że będzie on chciał kroczyć po niej ze mną. Może i te ścieżki się kiedyś rozejdą, ale pochodzą z tego samego źródła. I podczas przemierzania ich, potrafimy się zawsze dogadać, a nawet stworzyć coś nieoczekiwanego. To współpraca stanowi nieodłączony element egzystencji w naszym środowisku, dlatego jest między nami takie połączenie. Spokój o wartościowo i przyjemnie spędzony czas, związany z ogromną dawką adrenaliny, śmiechu i szczęścia, jest absurdalnie trudny do opisania. I chyba o to w tym wszystkim chodzi. Moje życie nie jest do końca prawdziwe, dopóki nie jestem z tymi ludźmi, i jest nierealne, kiedy jestem. To z nimi najwięcej odczuwam, interpretuję, pojmuję, uczę się i doświadczam. I tam dążę. I tylko tam jestem w pełni sobą, bo to oni stworzyli mnie. A reszta jest milczeniem, wobec gwaru mojego, naszego, ogniskowego świata. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz