niedziela, 12 kwietnia 2015

Wojciech Kochański - Uroczystości



Uroczystości, takie jak wczorajsza, zawsze napawają mnie radością i pobudzają chęci do działania. Na większości ogniskowych uroczystości odwiedza nas Pani Halina Machulska, lecz teraz świętowaliśmy 86 urodziny Pani profesor.
Pamiętam jak na mojej pierwszej wigilii z ogniskiem zobaczyłem Ją po raz pierwszy. Pomyślałem wtedy: Dlaczego tylu młodych ludzi tak cieszy się z obecności jednej starszej pani, którą znają tylko z opowiadań? (już wtedy Pani Halina niestety nie uczyła) Takie pytanie dzisiaj wywołuje we mnie zdziwienie a nawet irytację, ale tłumaczę się ówczesną znikomą wiedzą i wspominam z uśmiechem na ustach.
Podczas zajęć przed przyjazdem naszego gościa, obejrzałem  film Andrzeja Wajdy o polskim artyście, doktorze, pedagogu i wychowawcy wielu sierot – Korczaku. Oglądałem ten film już wcześniej, ale tym razem skupiłem się generalnie na idei, metodzie czy sposobie wychowania, które wcielał w życie doktor.
            Ostatnio moja nauczycielka od polskiego w szkole przytoczyła wspaniałe słowa Janusza Korczaka: „nie należy dzieci popychać, lecz je prowadzić”. Jest to sentencja, która totalnie zmieniła moje kontakty z moją siostrą. Jest między nami 8 lat różnicy i często się kłócimy i drażnimy nawzajem (taka rola rodzeństwa). Ta sentencja ma swoje idealne przełożenie na moje zajęcia u wszystkich instruktorów. Od razu przychodzi mi na myśl Paulina „Ja za was nie zaśpiewam, mogę jedynie akompaniować”, albo Pani Ania „Pomagam wam poznać te postacie, a od was zależy czy w domu poczytacie o nich i dowiecie się więcej”.
            Innym przykładem są obozowe omówienia czy gorzej… Rada Obozu!!! Ta da da dam. Oczywiście mam tu na myśli porównanie do sądów korczakowskich. Na obozie po kolacji (około 19:30 jeśli mnie pamięć nie myli) ustawiamy kółko z krzeseł i skazańcy wybrani w gronie grup, zasiadają by ocenić niespodziankę czy dni porządkowe. Nie jest to wcale straszne wręcz przeciwnie, bo większość ocen jest dobra i zadowalająca. Najważniejsze, że każdy z każdym mówi na równi, każdy może powiedzieć co mu się podobało a co mniej i każdy głos liczy się tak samo. Głos instruktora, pierwszoroczniaka, fuksowicza, członka KMT czy nawet Pani Ani znaczy tyle samo.
Przechodząc do sedna. Cała inicjatywa, pomysł i zasady pochodzą od Pani Haliny i Pana Jana. I dlatego praktykowany tu Halinizm jest tak skuteczny i dlatego tylu młodych ludzi tak miło i ciepło powitało dziś tę niezwykłą starszą panią.
Ognisko to miejsce gdzie dzieci a czasem i ryby GŁOS MAJĄ.
Dziękuję za to Korczakowi, Pani Ani, wszystkim instruktorom i Jubilatce - Pani Halinie.




 

sobota, 11 kwietnia 2015

Agnieszka Karaś - Kochaj sztukę w tobie, a nie ciebie w sztuce


„Ważniejsze jest żeby być, niż żeby mieć!“

„Kochaj sztukę w tobie, a nie ciebie w sztuce!“

Te zdania słyszeliśmy od Pani Profesor Haliny Machulskiej przez trzy lata, po dwa razy w tygodniu. A latem, podczas obozów teatralnych w Giżycku czy w Zegrzu – codziennie przez bite dwa tygodnie. Wtedy, jako dorastająca dziewczyna, bardzo tych zdań nie lubiłam. Dziś wiem, że zaważyły na moim życiu.

Czasem narzekam na to, co robię, myślę, że powinnam zająć się czymś, z czego będą konkretne pieniądze... (i takie tam różne głupoty sobie myślę). Ale wiem, że mam do spłacenia dług. To trochę uciążliwy, ale i piękny dług. Bo kiedy ja byłam dorastającą dziewczyną, mogłam być w Ognisku u Pani Haliny. I tak, jak wtedy pracowano ze mną, staram się dziś pracować z polskojęzycznymi dziećmi w Niemczech.

Nie pamiętam, w jakie dni odbywały się zajęcia Ogniska. Powiedzmy, że były to wtorki i czwartki. Więc ja żyłam od wtorku do czwartku i od czwartku do wtorku. I tak przez trzy lata.

Kilka lat temu spotkaliśmy się na zlocie absolwentów Ogniska.

Z większością osób nie widzieliśmy się przez ponad dwadzieścia lat. Przyszło do odśpiewania „Gawędy o miłości ziemi ojczystej“ autorstwa Wisławy Szymborskiej – hymnu naszego Ogniska. Wzięliśmy się za ręce. Po kilkudziesięciu latach przerwy znów wspólnie odśpiewaliśmy ten hymn. Nie brakowało w nim ani jednej nuty, ani jednego słowa.

Pani Halina i inni Pedagodzy mówili, że nie kształcą w Ognisku ani reżyserów, ani aktorów (a jeżeli, to przy okazji). Mówili, że wychowują ludzi do życia w odpowiedzialności. Tak było w rzeczywistości. Uczyliśmy się wprawdzie kultury mowy, zadań aktorskich i reżyserskich, ale Ognisko było przede wszystkim szkołą świadomego, godnego życia.

Zerknęłam ostatnio do książki Małgosi Zawadki – również Absolwentki Ogniska.

W książce „Byłam sobie wierna“ Pani Halina zwierza się Autorce z tego, że ciągle czuje, że współtworzy świat. Że dzisiejszy świat jest również Jej udziałem.

To piękne stwierdzenie. Chciałabym i ja, chociaż jestem kilkadziesiąt lat młodsza, każdego dnia umieć tak myśleć!

Pani Profesor, pytana czasem w wywiadach prasowych o najbardziej znanych absolwentów Ogniska, krótko ich wymienia, a potem zaczyna mówić o ich stosunku do odpowiedzialności.

Kiedy byliśmy w Ognisku, Pani Halina nas tej odpowiedzialności uczyła. Wierzyliśmy Jej, bo obserwowaliśmy, jak sama postępowała. Była dla nas Osobą wiarygodną, pragnącą naszego dobra, i taką pozostaje do dziś.


Agnieszka Karaś, uczennica Ogniska w latach 1983-1986

(fragment laudacji z uroczystości wręczenia Wielkiej Honorowej Nagrody

im. Witolda Hulewicza dla Pani Profesor Haliny Machulskiej w Domu Literatury

na Krakowskim Przedmieściu w listopadzie 2014 roku
Wystąpiła grupa "księżniczka na opak wywrócona" pod opieką Zuzanny Falkowskiej