czwartek, 15 września 2016

Barbara Synak - Mój pierwszy warsztat


Każdy kto przychodzi do Ogniska potrzebuje trochę czasu aby wczuć się w jego klimat Każdy kto przychodzi do Ogniska potrzebuje trochę czasu aby wczuć się w jego klimat, zagłębić się w jego szczegóły i odkryć znaczenie wszystkich tajemniczych słów. Jednym z takich magicznych i nieznanych słów jest „warsztat” - krótkie przedstawienie w pełni zrealizowane przez Ogniskowicza (aby dostać dyplom ukończenia Ogniska należy zaliczyć takie 3). Do Ogniska właściwie zaciągnął mnie kolega, dlatego przychodząc na pierwsze zajęcia wiedziałam już o Machulskich to i owo. Jedną z takich rzeczy był właśnie warsztat, co niektórzy instruktorzy od razu zauważyli i zaczęli namawiać do zrealizowania go. Na samym początku był to dla mnie bardzo odległy temat! „Jasne, ale przecież jeszcze nie teraz!”, „Mam przecież dużo czasu, po co się z tym spieszyć?”. Ale czas mijał, różne teksty przelatywały mi przez ręce, a warsztatu ani widu, ani słychu. W pewnym momencie złapałam się nawet na tym, ze czytając każdy tekst, czy to wiersz, czy książkę, czy artykuł, podświadomie już myślałam jakby to tutaj przestawić na scenie... Ale nieograniczony czas pozwalał mi w każdym tekście znaleźć jakąś niedoskonałość i odkładać to w nieskończoność. W końcu dałam sobie termin: "na obozie zrobię warsztat, koniec kropka". Znalazłam tekst, obsadę i zaczęłam myśleć. Właściwa praca zaczęła się dopiero na obozie. Okazało się, że nie będzie to takie proste jak myślałam... Stres z powodu małej ilości czasu i ogrom rzeczy do zrobienia dawały się we znaki, ale wkręciłam się w ogniskowy wir i jakoś to szło. Oczywiście, było bardzo dużo wahań i przeszkód. A tu światło nie takie, a tu zbyt głośno, a tu ktoś będzie się rozpraszał... Doszło nawet do tego, że dzień przed terminem, o godzinie 19 chciałam odwołać warsztat. Ale dzięki jednej dobrej ogniskowej duszy, która widząc mnie we łzach jedyne co powiedziała to: "chodź na próbę" i wszystko się udało! W scenariuszu zmieniłyśmy praktycznie wszystko i okazało się to najlepszą decyzją jaką mogłam wtedy podjąć. Świeże spojrzenie, kilka godzin prób aż do nocy i następnego dnia wszystko wyszło tak jak sobie wymarzyłam! Świat jest jednak sprawiedliwy i za ciężką pracę czeka człowieka nagroda. Kiedy cała spięta czekałam na miejscu warsztatu i zobaczyłam zbliżającą się widownię, na jej czele zobaczyłam znajomą blond postać. Na początku trudno mi było uwierzyć ale po kilku sekundach okazało się, że nawet sam Piotr Adamczyk przyszedł zobaczyć mój warsztat! Gdy po wszystkim zapytałam się koleżanki, która mi pomagała, czy coś o tym wiedziała, z miną pełną spokoju powiedziała, że oczywiście, że tak, ale nic mi nie powiedziała, bo nie chciała mnie stresować. Może i dobrze? W każdym razie, gdyby ktoś teraz zapytał mnie czy było warto się stresować, bez wahania odparłabym, że tak. Co więcej, mam zamiar to powtórzyć! To czego nauczyłam się robiąc mój pierwszy warsztat to to, że w Ognisku naprawdę można zrobić coś z niczego.