czwartek, 27 lipca 2023

Stanisław Malicki - Co to znaczy „kochać”.

 

„Czym jest miłość? Dziecko nie rań mnie, nie rań mnie.” – Rzekł kiedyś poeta. Na jego pytanie nie byłem dotychczas w stanie znaleźć odpowiedzi, ale też nie powiem, że jakoś usilnie jej szukałem. Wystarczało mi holywoodzkie wytłumaczenie, że miłość to motyle latające w brzuchu. Jak te motyle miały się tam znaleźć? Nie miałem pojęcia i nie przejmowałem się tym. Szedłem przed siebie i z gracją unikałem strzał amora. Jednak od kiedy zacząłem jeździć na obozy skubaniec zaczął trafiać coraz bliżej, aż w końcu mu się udało, o czym zorientowałem się dopiero na ostatnim obozie. Chciałbym uściślić, że nie chodzi mi tutaj o stricte romantyczną miłość, tylko o coś znacznie większego. W przedostatni dzień wyjazdu po wydarzeniu, o którym nie wolno mi wspominać, podszedłem do mojego nowo poznanego przyjaciela, z którym przez ostatnie 2 tygodnie pracowałem razem w grupie. Przeżył właśnie bardzo wycieńczający dzień zarówno fizyczne, psychicznie jak i emocjonalnie. Popatrzyliśmy na siebie po czym on przytulił się do mnie i powiedział, że mnie kocha, a ja bez zawahania odpowiedziałem mu, że ja też. Staliśmy tak w milczeniu okazjonalnie przerywam pociągnięciem nosa i chyba właśnie wtedy zrozumiałem, co to znaczy kochać drugiego człowieka. Odpowiedź na pytanie znalazła mnie.

Jestem więc w stanie powiedzieć już całkowicie świadomie, że kocham was wszystkich! Przez cały obóz razem myśleliśmy, śmialiśmy się, płakaliśmy, biegaliśmy wokół ośrodka do muzyki i na chwilę zapomniałem o świecie poza Wilgą. Najważniejsi byliście dla mnie wy. Chciałem, żeby te chwile z wami się nie kończyły, chciałem, żebyście czuli się bezpiecznie i chciałem, żebyście się cieszyli. Czułem, że mam u was nieskończone wsparcie i chciałem odwdzięczyć się tym samym. Ufałem każdemu z was bezgranicznie i byłem ciekaw każdego, nawet najmniejszego artystycznego wybryku waszego autorstwa. Byliśmy wyrozumiałą wspólnotą emanującą empatią i odważną wrażliwością. Nikt nie wstydził się rozmawiać o emocjach i rozwiązywać pokojowo problemy. Byłem z wami szczerze szczęśliwy, a na wypowiedzenie (czy napisanie ) takich słów rzadko przydarza się okazja. Nawet czasami czułem te nieszczęsne motyle. Chyba właśnie o to wszystko chodzi w miłości. Co prawda to pierwszy raz kiedy w ogóle postanowiłem opisać to uczucie, więc mogę się mylić, ale czym by ono nie było, wydaje mi się piękne, a każdy kto był choć raz na obozie wie o czym mówię.

Niestety, zauważyłem jego znaczący brak poza Wilgą. Pełno jest natomiast jego odwrotności – nienawiści, szyderstwa, skrytości i pogardy dla drugiego człowieka. Chyba dlatego powrót z obozu jest dla nas taki ciężki. Musimy z naszego błogiego świata ogniskowej miłości z powrotem dostosować się do bezwzględnej rzeczywistości. Przydałoby się ją jakoś zmienić.

 


poniedziałek, 24 lipca 2023

Maria Nikonowicz - Nie, nie jestem w domu, bo nie ma mnie w Wildze

 

Jak tu wytrzymać po powrocie? Pierwszy poranek bez „Za co kochasz kobiety?”, przykładania głośnika do ucha i wołania na kolację zamiast śniadania uderza inaczej. Gdzie inwencje, które nigdy nie szły mojemu pokojowi? Gdzie Adam, który nazwie moje łóżko Karpatami? A przede wszystkim gdzie hymn? Jak tak można!? Nie można.

Wczoraj dobiegł końca mój pierwszy obóz w Ognisku i dziś dopiero odkryłam co oznacza szara rzeczywistość. Zwykłe czynności nigdy nie były TAK BARDZO wyprane z kolorów. Pierwszy raz nie chciałam skądś wracać. Oderwałam się właśnie od czytania, już kolejny raz, wpisów do mojej książki. Nigdy nie pomyślałabym, że w przeciągu 2 tygodni mogłabym poznać przyjaciół, a co dopiero RODZINĘ. Ten obóz był dla mnie najcudowniejszym przeżyciem i zrobiłabym wszystko, aby trwał wiecznie. Pierwszy raz poczułam, że gdzieś jest moje miejsce - odnalazłam je w Ognisku.

W Wildze zostawiłam: bardzo wiele łez - wzruszenia, szczęścia, wyzwolenia, dumy; barierę do mówienia o sobie; jedną słuchawkę, ale nie chcę tam wracać po nią, tylko po wspomnienia, których nikt nie odbierze. Stało się to dla mnie miejscem szczególnym. Miejscem, w którym odkryłam kim chcę być. Nie w kontekście kariery zawodowej, ani jakiegoś małżeństwa. Wiem, że chcę być w Ognisku tak długo, jak tylko będę mogła.

Wilga nie jest tylko miejscem. Wilga to ludzie, dzięki którym poczułam się kochana i których pokochałam. Nie jestem w stanie wyrazić tego, jak bardzo jestem wdzięczna za te cudowne chwile. Gdyby nie ten wyjazd tkwiłabym nadal w bańce własnej traumy i nie umiałabym się z niej wydostać. Nauczyłam się robić wszystko ODWAŻNIEJ. Dziękuje, choć to za mało powiedziane, wszystkim, którzy się do tego przyczynili.



niedziela, 23 lipca 2023

Karolina Jagielak - Ognisko w moim serduszku

 


Minęło osiem lat, odkąd mała dziewczynka przyszła do Ogniska, przerażona, bardzo nieśmiała, do tego stopnia, że praktycznie nic nie mówiła. Ta dziesięcioletnia dziewczynka jest już pełnoletnia i zmieniła się diametralnie. Gdyby ktoś mi powiedział, że Ognisko stanie się dla mnie tak ważną częścią mojego życia nie uwierzyłabym.

Teraz po ośmiu latach zajęć w Ognisku i wielu obozach mogę stwierdzić, że dzięki spotkanym ludziom stoję tu, w tym miejscu i mam siłę oraz motywację by iść dalej. To oni ukształtowali mnie jako człowieka, przekazali mi życiową wiedzę i swoje mądrości. Samo słowo DZIĘKUJĘ nie wystarczy, by powiedzieć jak wdzięczna jestem.

Tegoroczny obóz był pod wieloma względami wyjątkowy. Po ośmiu latach w końcu zrobiłam trzeci warsztat, z którego jestem naprawdę dumna, dlatego w tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim ludziom którzy w nim zagrali, bo bez was by nie powstał. 

W momencie, którym piszę minął jeden dzień od końca obozu i nie spodziewałam się jak bardzo będę tęsknić za moją ogniskową rodziną. Gdy pierwszego dnia dowiedziałam się, że zostałam komendantką byłam zarazem zachwycona i przerażona, bo wiedziałam, ile pracy mnie czeka. Jednak z wami to była czysta przyjemność. Wiedziałam, że gdy będę potrzebować z kimś porozmawiać o moich problemach, niepewnościach taka osoba się znajdzie. Staliśmy się jedną wielką rodziną, która była gotowa sobie pomagać. Stworzyłam wiele wspomnień, które zostaną na całe życie. Śmiałam się, płakałam, złościłam, ale zawsze byłam z wami i przy was. Cieszę się, że zostałam tak miło przyjęta mimo tego, że znałam niecałe 10 osób przed rozpoczęciem obozu.

Przedostatni dzień obozu (kto wie ten wie) wywołał we mnie wiele smutku, ponieważ zrozumiałam, że jest to najprawdopodobniej koniec pewnego rozdziału. Nie wiem, co będzie dalej. Skończyłam liceum i czas bowiem na studia, nowy początek, nowe przygody. Kto wie, czy może w przyszłym roku będę chodzić do Ogniska, czy nie, i czy pojadę na kolejny obóz. Jednak wiem jedno, jeśli był to bowiem ostatni obóz i rok, cieszę się, że wyglądał on właśnie tak, bowiem nie zamieniłabym go, ponieważ był idealny, a to wszystko dzięki wam. Kocham was mocno całym moim serduszkiem. Ognisko w głębi mego serduszka na zawsze pozostanie i będzie wielką częścią mnie.



Maja Minor - Druga rodzina

  


Do Ogniska dołączyłam pod koniec kwietnia tego roku, czyli całkiem niedawno. Właściwie już na pierwszych zajęciach poczułam, że to moje miejsce. Gdy dowiedziałam się o możliwości wspólnego wyjazdu na obóz koniecznie chciałam wziąć w nim udział. Miałam w sobie ogromną ciekawość, radość, ekscytację, ale też przychodził stres i niepewność, czy dam radę, bo przecież jeszcze nie zdążyłam poznać całej swojej grupy warsztatowej, tradycji ogniskowych i obozowych.

Czekałam...

Gdy nadszedł dzień wyjazdu z pozytywnym nastawieniem ruszyłam do Wilgi. Na miejscu zobaczyłam mnóstwo nowych twarzy, ale też kilka już mi znanych z zajęć. Jakikolwiek stres, który ze mną przyjechał, rozpłynął się.

A potem już się działo...

Podział na grupy w różnych konfiguracjach, wymyślanie nazwy i jej prezentacja, pokłady kreatywności wybuchające z każdej strony, mnóstwo śmiechu i dobrej zabawy.

Pierwszy dzień, a ja już czułam się jak członek rodziny. Każdy kolejny to nowe wyzwania, zaskakujące zwroty akcji, poznawanie innych Ogniskowiczów z wielu stron i przede wszystkim siebie samej. Tutaj nie trzeba być idealnym. Liczą się pomysły, bycie sobą, chęć współpracy i pozytywne nastawienie. Dla mnie ogromną wartością było poczucie bezpieczeństwa i bycie ważną częścią społeczności, właśnie tak, jak ma to miejsce wśród najbliższych, w rodzinie.

Mnóstwo przeprowadzonych rozmów bardzo zbliżało nas do siebie.

Było wiele słów wsparcia, konstruktywnej krytyki, śmiechu. To wszystko bez nadęcia, uszczypliwości i bez prób ustawiania kogokolwiek w szeregu. Każdy był tu ważny, doceniany, zachęcany i oklaskiwany. Ja również.

Te dwa tygodnie w Wildze, to tworzenie się  bliskich relacji nie tylko z uczestnikami, ale też z instruktorami.

 

W dniu wyjazdu było ogromne wzruszenie, łzy szczęścia i już tęsknoty za ludźmi i klimatem obozu.  Na szczęście świadomość, że od września znów będziemy wspólnie tworzyć, robić burze mózgów, wciągać siebie nawzajem w swoje światy, a potem nadejdzie czas intensywnej i szalonej pracy na zimowisku i obozie, daje siłę i ogromną radość.

 

Ognisko u Machulskich (w tym spotkania pomiędzy zajęciami i wyjazdy wakacyjne), to miejsce, w którym tworzą się niesamowite więzi.

Bardzo potrzebowałam takiego „swojego kąta”, dlatego jestem wdzięczna Pani Ani, instruktorom, których do tej pory poznałam, że mimo bycia wiekiem już „na wylocie” mogłam jeszcze dołączyć do Ogniskowiczów i czerpać pełnymi garściami z tego cudnego miejsca.