Wspomnienia są dla nas bardzo ważne. Gdy wszystko cichnie i każdy
z nas zostaje sam ze sobą mimowolnie do nich wraca. Człowiek zamyka oczy-
wszystko przypomina mu się. W chwilach, gdy inni zamykają oczy i widzą ponurą
czerń lub nijaką biel, ja widzę feerię barw i słyszę radosne głosy, zwracające
się do mnie pieszczotliwie. To dzięki Ognisku, które przede wszystkim zajmuje
się TWORZENIEM WSPOMNIEŃ.
Ogniskowe wspomnienia mają niezwykłą siłę. Siłę wielu
stojących za nimi ludzi, którzy wkładają w nie całe zaangażowanie i emocje.
Siłę ogromną i jasną, która sprawia, że złe wspomnienia uciekają przed nią w
popłochu. Siłę, która zostaje w nas na długo i pomaga iść, gdy się nie ma siły.
Ognisko daje nam szansę robienia tego co lubimy. To, na co w
codziennym życiu nie ma po prostu czasu. Czego jesteśmy pozbawiani przez natłok
zajęć i nadprogramowej nauki. My, jako młodzi artyści lubimy śmiać się,
tańczyć, słuchać pięknych słów i oglądać piękne obrazy. To wzruszające, że
Ognisko zauważa, że to co lubimy jest budujące i wspiera to.
Każdy obóz Ogniska zostaje na długo w pamięci. Każdy
zapisuje się w książce naszych myśli inną czcionką i innym językiem. Obozy Ogniska
mają to do siebie, że lubią mieć swoje CHARAKTERY. Jeden obóz jest
spokojniejszy, inny zaś bardziej szalony. Łączy je jednak jedna magia.
To był mój drugi obóz. Z obu z nich wyjechałam z tym samym
uśmiechem i wzruszeniem. Jednak każdy z nich był inny i kierował moją
wyobraźnię i myślenie w inną stronę.
Ognisko ma w sobie ogromną odwagę, powierzając nam pewną
odpowiedzialność- możliwość wyrażania własnych przemyśleń i poruszania
zajmujących nas problemów. Na każdym obozie zajmuje nas coś innego. Coś, co
zbieramy przez cały rok w naszych głowach. Mamy szansę się tym podzielić. Każdy
rok niesie coś innego. Każdy obóz przedstawia coś nowego.
Zeszłoroczny obóz był dla mnie baśniowy, bajkowy i radosny.
Beztroski i uczący myślenia o uczuciach. Pełen żartów i śmiechu. Dziecinny i
uroczy. Najwidoczniej w naszych głowach gromadziły się piękne myśli i nie
byliśmy zajęci dużymi problemami.
Ten obóz był inny. Bardziej dojrzały, jednak równie piękny.
Dyskusje, z których wynikały nasze pomysły na sztuki, były poważniejsze i
cięższe. Sytuacje, które ukształtowały nas w ciągu roku, zmusiły do refleksji
nad tematami takimi jak państwo czy społeczeństwo. Okazało się, że wspólnie
męczy nas temat zimnego systemu w szkołach, który zniża nas do równego,
beznadziejnego poziomu. Wynikły dyskusje o szkole, a co za tym idzie o
tolerancji, a raczej jej barku. O Polakach i ich mentalności, o braku
akceptacji i stereotypach, które chcielibyśmy zmienić. O ludziach, którzy
buntowali się i czasach w których bunt był potrzebny. Rozmyślaliśmy o tym,
czemu my moglibyśmy się przeciwstawić.
Owocami takich przemyśleń była na przykład niespodzianka grupy
3, poruszająca problem działania dla wspólnego celu, a także obie niespodzianki
grupy 1. Pierwsza inspirowana „Dniem Świra”, czyli o polskości, druga o
problemach edukacji, w której wykorzystano wiersz Tuwima „Szkoła” i fragmenty
„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza. Całego obrazu naszego krytycznego myślenia
dopełnił warsztat Tomka Klochowicza, który opowiadał o Polakach i błędnym
postrzeganiu ich kraju przez nich samych oraz o polityce jako takiej. Nasze
myślenie o tolerancji i problemach społecznych napędził też pokaz
instruktorski, opowiadający o „toksycznych” ludziach, wykluczonych z życia
społeczności.
Oczywiście nie zabrakło naszych ukochanych, typowo
ogniskowych akcentów! Warto tu wspomnieć o niesamowitych debiutach
warsztatowych. O niezwykle mądrym i doskonale wyreżyserowanym warsztacie
Mikołaja Andrzejczyka oraz o spektakularnym, monodramowym debiucie Konstantego
Jasińskiego!
Na obozie byłam po prostu szczęśliwa. Szczęśliwa w
najpiękniejszy możliwy sposób. Był to rok mojej FUKSÓWKI. Jednak nie mam chyba
takich słów, żeby o niej opowiedzieć.
Chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim za ten
wspaniały czas!