niedziela, 20 sierpnia 2023

Gustav Lutz - Co zrobisz gdy właśnie coś zrobisz?

 



Wrażenia z Wilgi. Długo myślałem i nie pisałem o tym nic, bo ciężko jest to uchwycić. Często myśli o pięknych rzeczach wydają się być zapisane w umyśle w języku, który nie da się przełożyć na słowa. Prościej jest więc przywołać historię. Naprawdę wszystko zaczęło się dwa lata temu gdy pojechałem na mój pierwszy obóz (wcześniej bowiem nie spędzałem wakacji z nieznanymi mi ludźmi). Wpadłem w to jako obserwator bez żadnych oczekiwań, ostrzeżeń i wskazówek. Po dwutygodniowej obserwacji stwierdziłem w sumie, że nie rozumiem. Że ci ludzie nie wiem po co się stresują niespodzianką czy płaczą ostatniego dnia. A bawiłem się w porządku, może wrócę za rok na następny turnus, ale nie nastawiałbym się na to, i na tym by pewnie wszystko się skończyło gdyby nie wiadomość od pani Ani: "Dzień dobry, czy będziesz w tym roku chodził na zajęcia Ogniska?". Myślałem, nie odpowiadałem przez ten dzień, aż w końcu matka do mnie mówi "Nie daj się prosić". I poszedłem. Uczyłem się nieco, napotkałem nowych ludzi, zmierzyłem się z Panem Jakubem i zacząłem coraz częściej się tym przejmować. Gdy na kolejnym turnusie wystawiłem mój bardzo nieśmiały warsztat już się stresowałem nie na żarty. Poczułem też w sumie, że nie jest to zwykły obóz tylko o sztuce. Mogłem też wyrażać moje inne pasje kompletnie oderwane od wszystkiego wokół czyli geologia, lądolody i jeszcze. Popchnęło mnie to do przodu i na zimowisku już wystawiłem 10 razy tyle. I się udało. Tego lata też z wysiłkiem, ale mniejszym stresem pracowałem nad trzecim warsztatem. Mogłem zaufać moim aktorom i już nie czułem się jakbym musiał komuś sprzedać kota w worku tłumacząc o co w tym warsztacie chodzi. Bo oni mnie po prostu rozumieli. I tu uświadomiłem sobie największe osiągniecie tej wycieczki w teatr. Moje myśli mogły wyjść z mojej głowy i ktoś mógł je zrozumieć. Otworzyłem też głowę (z moimi zakiszonymi myślami) na innych. Zawdzięczam to chyba przede wszystkim temu, że zawsze miałem coś w rodzaju asekuracji i jeśli coś nie wyszło to mogłem się podnieść. Wracamy do dzisiaj. Teraz pora na nowe stresy, smutki i wyzwania. Mała wycieczka w teatr zmieniła się w drogę główną i jedyną. Teraz mogę iść dalej. Wreszcie to "coś" dokończyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz