poniedziałek, 24 lipca 2023

Maria Nikonowicz - Nie, nie jestem w domu, bo nie ma mnie w Wildze

 

Jak tu wytrzymać po powrocie? Pierwszy poranek bez „Za co kochasz kobiety?”, przykładania głośnika do ucha i wołania na kolację zamiast śniadania uderza inaczej. Gdzie inwencje, które nigdy nie szły mojemu pokojowi? Gdzie Adam, który nazwie moje łóżko Karpatami? A przede wszystkim gdzie hymn? Jak tak można!? Nie można.

Wczoraj dobiegł końca mój pierwszy obóz w Ognisku i dziś dopiero odkryłam co oznacza szara rzeczywistość. Zwykłe czynności nigdy nie były TAK BARDZO wyprane z kolorów. Pierwszy raz nie chciałam skądś wracać. Oderwałam się właśnie od czytania, już kolejny raz, wpisów do mojej książki. Nigdy nie pomyślałabym, że w przeciągu 2 tygodni mogłabym poznać przyjaciół, a co dopiero RODZINĘ. Ten obóz był dla mnie najcudowniejszym przeżyciem i zrobiłabym wszystko, aby trwał wiecznie. Pierwszy raz poczułam, że gdzieś jest moje miejsce - odnalazłam je w Ognisku.

W Wildze zostawiłam: bardzo wiele łez - wzruszenia, szczęścia, wyzwolenia, dumy; barierę do mówienia o sobie; jedną słuchawkę, ale nie chcę tam wracać po nią, tylko po wspomnienia, których nikt nie odbierze. Stało się to dla mnie miejscem szczególnym. Miejscem, w którym odkryłam kim chcę być. Nie w kontekście kariery zawodowej, ani jakiegoś małżeństwa. Wiem, że chcę być w Ognisku tak długo, jak tylko będę mogła.

Wilga nie jest tylko miejscem. Wilga to ludzie, dzięki którym poczułam się kochana i których pokochałam. Nie jestem w stanie wyrazić tego, jak bardzo jestem wdzięczna za te cudowne chwile. Gdyby nie ten wyjazd tkwiłabym nadal w bańce własnej traumy i nie umiałabym się z niej wydostać. Nauczyłam się robić wszystko ODWAŻNIEJ. Dziękuje, choć to za mało powiedziane, wszystkim, którzy się do tego przyczynili.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz