niedziela, 19 lutego 2023

Karolina Niewiadomska - O rozumieniu słów kilka

 


Proces rozumienia rzeczy jest niesamowitym zjawiskiem. Abstrahując już od złożoności jego przebiegu, najprzyjemniejszym jest chyba uczucie rozumienia czegoś. Wilgo, och Wilgo, Ty jak zawsze swoje… Znowu pokonuję 62 kilometry, w samochodzie czytając jednocześnie dwa scenariusze i książkę. Przejeżdżam przez tę leśną drogę i wiem, według jakich reguł działa świat. Ale potem, przez tydzień, jak zawsze przypominam sobie, że tak naprawdę bardzo mało jeszcze wiem o świecie i, niestety bardzo mało rozumiem. Jak na ironię, po pierwszym szoku, to też bardzo przyjemne uczucie: zorientować się, że człowiek cały czas był w błędzie, ale został z niego wyprowadzony w najbezpieczniejszych i najbardziej komfortowych warunkach: na ogniskowym zimowisku. Jak każdy człowiek, mam swój konkretny sposób pracy, który został ukształtowany przez moje wcześniejsze doświadczenia. I uważam, że jest coś czysto pięknego w jego nieustannym przekształcaniu, w ciągłych zmianach. Ja bardzo boję się zmian, ale Ognisko kultywuje heraklitejskie rozumienie egzystencji (w tym żarcie chodzi o to, że wszystko płynie), dzięki czemu ja mogę przekraczać swoje granice, mogę się zmieniać, rozumieć więcej, bardziej dojrzewać. Wyjazdy z Ogniskiem zawsze są dla mnie momentem ogromnej zmiany, przełomu, trochę tak, jak gdybym w Wildze po prostu lepiej rozumiała świat. Zrozumiałam na przykład, że odpuszczanie nie zawsze jest nie ogniskowe; bardzo przeżywałam to, że z pewnych względów nie zrobię warsztatu, ciągle dudniło mi w głowie pytanie „I co ja teraz zrobię?”. A odpowiedź, jak zawsze, okazała się banalnie prosta: spróbuję zrobić go następnym razem. A jak następnym razem nie wyjdzie? To spróbuję jeszcze raz, i jeszcze raz. I jeszcze raz. Bo, jak pięknie powiedziała Pani Ania, „w sztuce nie chodzi o zdobywanie nagród ani o bycie najlepszym”. Czysty akt twórczy ma odnosić się do czegoś znacznie ważniejszego; do realizacji siebie albo do przekazania drugiemu człowiekowi jakiejś idei. W każdym razie, chodzi o coś ponad robienie rzeczy dla wyróżnienia. To właśnie też miał na celu film, który zrealizowałyśmy z Kasią – pokazać, że tworzenie to wszechogarniające doświadczenie, które wyrasta z różnych potrzeb, ale sprowadza się do wyrażania. Bardzo ciężko mi nazwać uczucie, którym darzę Ognisko, w tym wpisie zdecyduję się więc na „afirmację”. Pięknie mi się do wszystkich uśmiecha, ja naprawdę kocham tych wszystkich ludzi; tak dobrze mi się patrzy na młodego człowieka, który jak ja patrzy na świat na swój sposób, a co więcej, chce się tym sposobem patrzenia na świat podzielić między innymi ze mną. Bo pomijając już warsztaty, niespodzianki, dni porządkowe i co nie tylko; to najbardziej twórcze są chyba rozmowy. Słuchanie Ogniskowicza kojarzy mi się zawsze z czytaniem książki filozoficznej. Próba zrozumienia autora daje człowiekowi poczucie sprawczości, czyni go wrażliwszym na świat i poszerza mu horyzonty. I nie chodzi mi tylko o rozumienie Wittgensteina czy „Końcówek” Becketta, ale również „człowieka samego w sobie” – przyczyn jego zachowań, sposobu działania i decyzji, które podejmuje. Bo wbrew pozorom, czasami trudno nam zrozumieć drugiego człowieka, spojrzeć na świat z jego perspektywy, dużo łatwiej jest po prostu ocenić, nadać mu konkretne cechy; prawda potrafi być jednak dużo bardziej skomplikowana. Chciałabym zakończyć ten wpis jakimś przełomowym wnioskiem, błyskotliwą myślą, ale wydaje mi się, że dużo bardziej adekwatne będą tu podziękowania: dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna za to, że wnieśliście do mojego życia nowe perspektywy, że się otworzyliście, a ja mogłam was poznać. Niech żyje metateatr i zobaczenia wkrótce!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz