zdjęcie z warsztatu Joanny Sajewicz na podstawie "Dziejby leśnej" Bolesława Leśmiana
Kim właściwie jest marzyciel? Z pewnością nie jest do
końca człowiekiem, można określić go czymś w rodzaju gatunku pośredniego.
Mieszka najczęściej gdzieś w niedostępnym kącie, jak gdyby się w nim krył nawet
przed światłem dziennym. Nic prócz własnych myśli nie jest w stanie go
odnaleźć. Widzi świat w obrazkach, jakby każda chwila życia przemienić się
miała w filmowy kadr, taki który powinien na jak najdłużej pozostać w pamięci.
I przecież tak łatwo, tak naturalnie stwarza się ten bajeczny, fantastyczny
świat! Jak gdyby to rzeczywiście nie było złudzenie! Czasami chce mu się
wierzyć, że całe życie nie jest ani wynikiem rozbudzonego uczucia, ani mirażem,
ani złudzeniem wyobraźni, lecz że jest prawdziwe, rzeczywiste, że istnieje.
Może brzmieć to głupio i patetycznie, ale marzyciel z
zasady nie jest szczęśliwy… Mimo to w jego życiu istnieje parę chwil, które
sprawiają, że ten schemat zwyczajnie traci sens. W tych momentach powstaje nowy
obrazek, którego jeszcze nie potrafił sobie wyobrazić, a jego piękno zewnętrzne
i to co za sobą niesie zapiera mu dech w piersiach. Przestaje myśleć i odczuwa
świat całym sobą. Po jakimś czasie orientuje się, że coraz cięższe krople
deszczu spływają po jego skroni, a jemu nie jest zimno. Wręcz przeciwnie,
ciepło, które pojawiło się znikąd rozgrzewa jego wnętrze do granic możliwości.
Zaczyna czuć się szczęśliwy…
Kolejne godziny upływają pod znakiem myślenia; jak do
tego doszło, dlaczego czuję się aż tak szczęśliwy? Czemu nie mogę odnaleźć
odpowiednich słów? Zastanawiam się z jakiego powodu nie mogę przestać się
uśmiechać. A myślami wracam do czasu kiedy wszyscy po deszczu siedzieliśmy
razem, po niesamowitym przeżyciu, wszyscy razem… A w głowie gra mi Leśmian.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz