Do napisania tego wpisu wybrałam sobie
miły dzień niesprzyjający szybkiemu myśleniu. Po napisaniu kilku początków i
natychmiastowym usunięciu ich zrozumiałam, że wraz z wakacjami przyszła blokada
pisarska. Postanowiłam więc zaczerpnąć inspiracji z książek; z nie byle jakich
książek oczywiście, wręcz przeciwnie - z książek bardzo wyjątkowych, bo
ogniskowych. I jak to z Ogniskiem zwykle bywa, pomoc przybyła do mnie niemal
natychmiastowo, gdy w ręce wpadła mi książka zatytułowana „Mam to za sobą” (Serock
2017).
I ja, podobne jak Shirley MacLaine
(autorka książki), mam to za sobą, bo po trzech latach w Ognisku wiem już, że
nie wrócę na zajęcia w przyszłym roku. I chociaż przede mną wciąż ogniskowych
doznań wiele — bo i obóz, i jeszcze jeden warsztat do zrobienia — to powoli
zaczyna docierać do mnie myśl, że kończy się pewien bardzo ważny dla mnie czas.
Pewien etap, który zaczęłam zupełnie nieświadomie, a z którego wychodzę z
oczami otwartymi tak szeroko, jak nigdy dotąd.
I z wielką przykrością zdaję sobie sprawę,
że nie umiem podsumować tego czasu jednym zgrabnie napisanym wpisem na bloga,
mimo wielkich chęci. Im dłużej piszę o tym, tym bardziej brakuje mi słów. Więc
zamiast pisać podsumowanie leżę na łóżku i sobie wspominam: czas, kiedy Paryżanin
Polski liczył ponad dwadzieścia osób; pierwszą rolę w warsztacie, czyli
monodram, na który przyszedł Piotr Adamczyk; łzy, po odśpiewaniu ostatniego
hymnu na obozie; ogromną niepewność tuż przed omówieniem mojego warsztatu; i
tak wiele, tak bardzo wiele, innych.
Szanowna Pani Shirley MacLaine,
W przeciwieństwie do Pani nie mam tego
za sobą, i wiem, że nigdy nie będę miała. Chociaż moja przygoda z Ogniskiem
niedługo się kończy, to moje wspomnienia i przeżycia związane z tym miejscem, z
tymi ludźmi przecież nie znikną. Ognisko jest jednym z tych elementów, które
najbardziej przyczyniły się do tego, kim jestem. Są podstawą, na której będę budowała
dalsze życie.
Więc teraz, wyposażona w piękne przyjaźnie
i wspomnienia, ciekawość świata, wrażliwość na drugiego człowieka i dziesiątki
nowych książek wyruszam dalej. Nie wiem, co zrobię z całym tym wolnym czasem w
weekendy, ani gdzie będę uciekać zimą, jak nie pod palmy do Pęcławia, ale wiem,
że to, czego nauczyło mnie Ognisko, zostanie ze mną na zawsze.
Ale to wszystko za chwilę. Teraz lecę szukać
tekstu na warsztat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz