poniedziałek, 4 listopada 2013

Maciek Kałach. "Ile posiadacie sztuk teatralnych we Francji?"


„U Machulskich" wychowało się też wielu świetnych dziennikarzy, menedżerów, prawników - głosi wstępniak do ogniskowego bloga. Do świetności brakuje mi tyle co do świętości nocnemu życiu na obozach teatralnych, ale prawie codziennie opisuję jakąś historię i jeszcze mi za to płacą - pracuję jako reporter w "Dzienniku Łódzkim", największej gazecie centralnej Polski, gdzie zajmuję się głównie sprawami szkół i uczelni.
To zresztą, w moim dziś, "Dzienniku" 14 lat temu przeczytałem wzmiankę o konkursie "Szukamy Polskiego Szekspira". Rymami, najczęściej częstochowskimi, na pożyczonej maszynie do pisania popełniłem komedię pt. "Wycieczka" (o miłostkach licealistów na zielonej szkole), po której słuch zaginął i słusznie. Jednak Ognisko popisało się poczuciem humoru, większym niż w całej "Wycieczce", i zaprosiło nastoletniego grafomana jako "młodego dramaturga" na obóz teatralny w Osuchowie.
Pierwsze zajęcia Maciej Wojtyszko rozpoczął cytatem z "Kandyda" Woltera. Tym ze słynnym pytaniem "Racz mi pan powiedzieć, ile posiadacie sztuk teatralnych we Francji?" Padają odpowiedzi, że 5-6 tysięcy, z czego 15 dobrych, co Marcin, kumpel Kandyda, uznaje za "dużo".
Po takim wstępie Profesora wiedziałem już, że do popełnienia dobrej sztuki nie wystarczy maszyna do pisania, a nawet edytor tekstu w komputerze. Zaś z czasem uświadomiłem sobie, że lepiej odnajduję się w krótszych formach niż dramat, ale wiedza uzyskana na zajęciach od Profesora sprawdza się, i przy tworzeniu dużych reportaży (w historii kluczowy jest bohater), i przy konstruowaniu najprostszych wypowiedzi. Czym jest w artykule lead, jeśli nie odpowiednikiem haka w scenariuszu? A zabawić się ze słowem można nawet w króciutkiej wzmiance na 500 znaków: np. zamiast po prostu pisać, że "Zarząd Dróg planuje zasadzić żywopłot, aby piesi nie przebiegali przez torowisko tramwajów", tekst można rozpocząć groźbą: "Zarząd Dróg użyje przeciw pieszym broni biologicznej" - a w drugim zdaniu doprecyzować, o co chodzi.
Oczywiście, na podobne zabawy nie zawsze jest czas i miejsce (zwłaszcza, gdy teksty z "papieru" trafiają również do internetu), ale dzięki wykładom z Osuchowa na pewno mam większy "fun" ze swojego zawodu. No i pamiętam, że prasowy debiut zaliczyłem właśnie w Osuchowie, bo liderka grupy wyznaczyła mnie do współredagowania "Gazety Obozowej", której wycinek trzymam do dziś.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz