sobota, 19 października 2013

Kamila Straszyńska. Halinistyczne wychowanie


Wczoraj, 6 października 2013 roku rozpoczął się kolejny rok ogniskowy. Trudno bowiem nazwać to, co będzie się od przyszłego tygodnia odbywało w każdy weekend na Bartyckiej 18 rokiem szkolnym. Ognisko to organizacja znacznie mniejsza niż szkoła, ale zarazem coś zdecydowanie większego - o większym znaczeniu, większym wpływie na charakter i podejmowane w życiu decyzje. Z ręką na sercu i zgodnie z pozostałymi Ogniskowiczami mogę przyznać, że lata spędzone w Ognisku to najlepsze co mi się w życiu zdarzyło. I tym bardziej pomieszane są moje uczucia związane z wczorajszym dniem - dniem, w którym otrzymałam dyplom ukończenia Ogniska. Z jednej strony to bardzo piękny i ważny moment, to zwieńczenie ogniskowej "kariery" (bo osobiście uważam, że przebieg pobytu w Ognisku przypomina mini-karierę artystyczną), ale równocześnie, jak sama nazwa wskazuje, to moment końca. Niezwykle przykre są pożegnania, kiedy trzeba pożegnać coś, co się szczerze kocha. Kiedy widzi się tych wszystkich ludzi w sali i wie się, że większość z nich ma dopiero przed sobą tę przygodę i trzeba sobie uświadomić, że w naszym własnym przypadku jest ona już za nami. To moment podniosły, kiedy odbiera się dyplom i słyszy się oklaski uznania i gratulacji, kiedy ściska się rękę pani Haliny Machulskiej, to niewątpliwie zaszczyt. W 2009 roku, na moim pierwszym w życiu rozpoczęciu roku patrzyłam na starszych kolegów będących w tej samej sytuacji co ja wczoraj, i mimo, że jeszcze nie widziałam czym Ognisko okaże się dla mnie, już nie mogłam się doczekać kiedy będę na ich miejscu. Nie przypuszczałam jednak, że ta wspaniała chwila jest jednocześnie tak przygnębiająca. Szczerze zazdroszczę młodszym kolegom, tak samo jak wtedy zazdrościłam starszym, że oni wciąż mogą co weekend oderwać się od szarej szkolnej rzeczywistości i robić coś naprawdę wspaniałego. Sama jestem teraz w klasie maturalnej, takie oderwanie wydaje się niemożliwe, a w dodatku przede mną bardzo trudne decyzje do podjęcia, ale mam szczerą nadzieję, że halinistyczne wychowanie, które otrzymałam po pierwsze pozwoli mi podjąć je właściwie, ale po drugie (i to ważniejsze) nigdy nie pozwoli mi zapomnieć tego, co w Ognisku przeżyłam i jeszcze kiedyś do niego mnie przyprowadzi, niezależnie od tego gdzie będę.

1 komentarz:

  1. Witaj Kamila,
    Wiem, co czujesz. Poczułam to samo, kiedy skończyłam Ognisko. Pustka. Brak dalszych perspektyw. Koniec czegoś, co dało początek wszystkiemu. Niemoc. Brak wiary, że gdzieś są ludzie podobni, jak w Ognisku. Ludzie, którzy przeżyli podobne uniesienia, ale też upadki lub gorsze dni. Co dalej? To pytanie zadawałam sobie 19 lat temu. Piszę, bo chcę się z Tobą podzielić, że to dopiero początek Twojej drogi. To, co dalej zrobisz z tym, co Cię spotkało w Ognisku, to jest właśnie ta Twoja Droga. Ja sama, choć już mam jakąś drogę za sobą, nadal czuję, że jeszcze wiele przede mną i wciąż jestem W DRODZE. Ale nie byłabym tym, kim jestem, gdyby nie Ania Kozłowska i Halina. Moi znajomi z Ogniska są scenografami, architektami, krytykami, aktorami lub po prostu fajnymi ludźmi, z którymi wciąż mam kontakt, mimo że upłynęło tyle lat. Jest to coś, co łączy nas ponad mijającym czasem, ponad pokoleniami i prawie każdy, kto Ognisko przeżył, pewnie czuje i myśli podobnie, jak ja. Więc powiem Ci: To jest piękny początek. Jeśli czujesz ten sam ból, który ja czułam wiele lat temu, to znaczy, że Twoje życię będzie kolorowe, wartościowe, piękne w emocje i tylko Ty jesteś za tę drogę odpowiedzialna. Nie poddawaj się, tylko w tym bólu za straconym Ogniskiem znajdź w sobie MOC, abyś iść dalej i spełniać swoje marzenia i pragnienia według Twoje własnej myśli, własnych pomysłów i pragnień, ale z duchem Ogniska.
    pozdrawiam ciepło
    Agata Życzkowska

    OdpowiedzUsuń