poniedziałek, 17 lutego 2020

Benedykt Chromiński - Zrzućmy maski, zejdźmy ze sceny




„Nie musimy się zgadzać ze sobą. Nie musimy się rozumieć. Niezrozumienie może się nawet wiązać z szacunkiem. Mam tylko takie drobne i mało znaczące wrażenie, że rozumiem was bardziej niż wy mnie. Nasze drogi nigdy nie będą takie same."
Ten dość smutny wstęp prowadzi mnie do odpowiedzi na pytanie: ile każdy ma w sobie oblicz, których nie rozumie i których nigdy w sobie nie dostrzeże. Dlaczego czasem człowiek decyduje się zmienić tor wydarzeń w swoim życiu stając się niczym innym jak wielką formą nieszczerości.
Rok temu musiałem sobie odpowiedzieć na wiele pytań w sprawie Ogniska. Ten rok pokazał mi jak wiele dało mi Ognisko Teatralne i jak bardzo ukształtowało we mnie ludzkich odruchów. Moja ogniskowa siła dała mi możliwość przetrwania w życiowych tragediach. Rok 2019 był wielkim huraganem kończącym się skromną nadzieją, że kolejne zimowisko da mi kolejną odpowiedź. Na nic innego nie czekałem.
Jestem teraz napełniony różnymi refleksjami i te przemyślenia spisane na blogu są całkowicie szczere, bowiem mottem szczerości jest ,,wyjście ze sceny w odpowiednim momencie".
Scenę opuściłem na warsztacie Konrada, którego scenariusz interpretować można na wiele różnych sposobów. Można powiedzieć, że ten moment był moim osobistym zakończeniem obozu w Pęcławiu. Scena 3 ,,Listu perfumowanego" przewijała mi się przez cały czas, pracując, ucząc się czy rozmawiając z ludźmi. Coraz więcej mogę powiedzieć o człowieku, kiedy z nim porozmawiam tylko chwilę. Coraz mniej jest we mnie nieszczerości, coraz więcej jest we mnie poczucia ogniskowego spełnienia.
Rok temu postawiłem pierwszy krok ku zmianie położenia w moim życiu. Dzisiaj muszę się zastanowić czy nie zrobić kroku w tył. Cofnięcie nie oznacza poddania się czy ucieczki. Moim zdaniem jest równoznaczne z ominięciem przeszkody na torze. Można przecież jeszcze skierować się w bok. Chciałbym mieć wyznaczony cel, nadal liczę, że wyznaczy mi ją życiowa droga, która coraz bardziej kształtuje mnie jako człowieka.
Wiele ludzi widzi we mnie smutek, ludzką tragedię i melancholię. Mogę powiedzieć o tym otwarcie, że zawsze byłem w podobnym stanie, tylko teraz umiem to okazać i z tego wyjść. Liczę, że warsztat Konrada pokaże mnie jako człowieka schodzącego ze sceny, łamiącego kanon, kierującego się na nowy tor. Nowej obserwacji innych na mój uśmiech, moje spojrzenie. Na moje życie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz