sobota, 20 października 2018

Małgorzata Czerwień - Bąbelki pękają




 fot. Rafał Dziorek


„OkToPa” w tej frazie zaklęłam kiedyś poczucie niedopasowania, wszystkie frustracje i wkradającą się apatię; owijałam się tymi słowami, jak folią bąbelkową. Obserwując otaczającą mnie rzeczywistość z takiej kryjówki, widziałam ją tak zdeformowaną, że nie zachęcała do wychodzenia, a kolejne warstwy plastiku z powietrzem zaczynały krępować ruchy... Na szczęście w tym zdezorientowaniu i nieporadnych próbach wykonania kroku wpadłam na pewną osobę, która zauważyła, że w środku coś może się chować, a potem wrzuciła mnie w twórczy wir Ogniska, za co jestem ogromnie wdzięczna.

Intensywność obozowych wrażeń, prowokowanie do podjęcia dyskusji i nieustające stymulowanie potrzeby poszukiwania... Ta zaskakująca siła, której zupełnie się wtedy nie spodziewałam, gwałtownie zaczęła rozbijać gromadzone wcześniej bąbelki. Ten proces się w Ognisku nie kończy. Po pierwszym szoku zapragnęłam zostać w tym miejscu na zawsze. Praca z instruktorami, pokazy, niespodzianki, przygotowanie sztuk i nocne próby do warsztatów zrywają kolejne warstwy, a jeszcze istotniejsze jest tutaj spotkanie z drugim człowiekiem,  wspólne pokonywanie przeszkód, które staramy się kochać i wszystko to, co wydarza się „przy okazji”. Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy stawiali przede mną kolejne wyzwania, dodawali otuchy, gdy przychodziły wątpliwości i tworzyli powody do radości, impresji i refleksji.

Dwa lata temu z podziwem,  wzruszeniem i pewnego rodzaju zazdrością obserwowałam absolwentów, nie wierząc, że też kiedyś stanę w tym samym miejscu trzymając swój dyplom. Wtedy pierwszy raz wchodziłam na tę scenę, żeby razem z niezwykłymi ludźmi zawołać „OkToPa”, które przekornie okazało się być moim przywitaniem z Ogniskiem.

„OkToPa” - teraz trzymając dyplom, nie mogę tak powiedzieć, bo chciałabym dalej przyjeżdżać po nowe wyzwania i wydobywać z siebie dla innych jeszcze więcej. Z resztą chyba nie da się Ogniska opuścić zupełnie. Ten dzień nie jest dla mnie pożegnaniem, a raczej niezwykłą motywacją; przepełnia go pragnienie podejmowania kolejnych twórczych działań. Mam w sobie poczucie pewności, że te rozbudzone przez Ognisko potrzeby, nie zanikną i w chwilach zwątpienia przypomną, że warto próbować ze wszystkich sił. Esencja tego miejsca kryje się właśnie rozbudzaniu, wprawianiu w drżenie, tworzeniu warunków do odkrywania w sobie odwagi, samodzielności, refleksji, wyczulaniu na świat i ludzi wokół. Teraz nie chcę się już chować, ale wpływać na rzeczywistość, bo Ognisko nie tylko rozbija bąbelki, ale przede wszystkim uczy, jak samodzielnie zrywać z siebie warstwy folii, jak znaleźć w sobie potrzebę, by robić to nieustannie i jak dostrzegać, że ktoś potrzebuje, by pomóc mu z jego folią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz