Miewacie
czasami takie chwile, że czujecie się bezapelacyjnie dobrze we własnej skórze?
To takie przyjemne uczucie, kiedy nie znajdujesz błędów w swoim działaniu lub
są one nieistotne i mało ważne. Otóż mnie zdarza się to wyjątkowo nieczęsto, a
prawie nigdy wśród ludzi. Chociaż dość niedawno przeżyłem jedno takie
doświadczenie. Było to w Serocku, w trakcie obozu Ogniska u Machulskich, piękne
doświadczenia stamtąd wyniosłem, i wiem, że będę to dobrze wspominał, bo celem
mojego życia jest mieć miłe wspomnienia na starość. Siedzę sobie przy
śniadaniu, sześć herbat parzy się w filiżankach każdy dostał taką jaką lubi np.
panna M. słodką bez cytryny natomiast pan T. dodaje dużo soku z cytryny,
spoglądam za okno, słońce gra delikatnie wśród drzew a jego promienie gasną w
gąszczu. Wiatr znad jeziora kołysze liśćmi, jest cicho, ciszę zakłócają jedynie
codzienne sprawy kilku osób krzątających się po stołówce. Już niedługo zjawią
się wszyscy na wspólne śniadanie. Czekam na to, bo przyjemnie jest sobie
porozmawiać z miłymi ludźmi. Mijają spokojnie sekundy, niedosłyszalnie tyka
zegarek na przegubie, potem wchodzą wszyscy, witają się, życzą sobie smacznego.
W kilka chwil znika zaduma lipcowego poranka i zmienia się w ożywiony gwar
porannych rozmów i lekko ziewających rozmówców. Dzień wyznaczony swoim rytmem
idzie w zwyczajnym tempie ale nigdy nudno, zawsze znajduje się ciekawy nurt
dyskusji lub pracy. Taki zwyczajny, wcale niewymuszony optymizm sięga zenitu
przy kolacji, a często tuż przed nią. Potem całodzienny obserwator, niekiedy
uczestnik zjawisk zachodzących w otoczeniu zamienia się w bacznego widza na
widowni, który szuka odpowiedzi na pytanie: ,,Co oni chcą mi powiedzieć?".
Czyżby można było tak wiele wypowiedzieć w tak nielicznych słowach? Poza tym
czy to istotne ile chcesz powiedzieć? Zawsze mówimy tyle ile uznamy za
stosowne. Wyszukując problemy ograniczenia słowa mówionego jesteśmy
niewolnikami własnych umysłów, w których toną nasze niesformułowane werbalnie
myśli. Gdy człowiek nie ma prawa wypowiedzi zgodnie ze swoim sumieniem szybko
dusi się we własnych ramach, ograniczonych zakazem wyrażania myśli. Jednak gdy
jesteś tam gdzie ja byłem, jedynym ograniczeniem jest zdrowy rozsądek i własna
fantazja. Czy to nie wspaniały świat, gdzie można powiedzieć to co myślisz bez
zadania Ci kłamu prosto w oczy? Oczywiście, że tak. Ale czy gdziekolwiek taki
świat jest możliwy, gdy mamy dziś do czynienia z tyloma sprzecznymi poglądami
nie tylko na sztukę czy politykę, ale nawet na to co należy ubierać w słoneczny
dzień. W dzisiejszym świecie jesteśmy ograniczeni przez normy i standardy.
Zatem ja, młody obywatel czterdziestomilionowego państwa z dostępem do morza
informuję wszystkich, że elita nie zawiera się w ramach żadnej normy więc mam
prawo tak jak każdy odbiegać od wszelkich norm, ciasnych poglądów i pariasów
chcących klasyfikować sztukę. I znalazłem wtedy swój świat, gdy siedziałem o
poranku z gorącą herbatą niosącą słodki zapach po cichej stołówce, zrozumiałem,
że gdy jestem sobą daję innym dwie najcenniejsze rzeczy świata: uśmiech i
miłość. Amo ergo sum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz