W chwili obecnej mam 23 lata i jestem studentką 4-go roku na….. weterynarii. Pomimo aktorskiego zacięcia, moja miłość do zwierząt i chęć niesienia im pomocy okazały się silniejsze i tak oto już za dwa lata uzyskam tytuł lekarza weterynarii. Czy w związku z tym, cztery lata w Ognisku były stratą czasu? Wręcz przeciwnie! Może mi nie uwierzycie, ale nauczyłam się tam wielu rzeczy, które wykorzystuję na co dzień. Pierwsza i chyba najważniejsza rzecz, to umiejętność słuchania. Zwierzęta nie potrafią powiedzieć nam co je boli, te informacje musimy uzyskać od właściciela. Jest to jeden z najważniejszych elementów, prowadzących do postawienia diagnozy i w efekcie zastosowania odpowiedniego leczenia. Kolejna sprawa, to umiejętność pracy w grupie. Bez współpracy z opiekunem zwierzęcia oraz innymi lekarzami, droga do wyleczenia pacjenta jest dużo bardziej kręta, a nieraz nawet niemożliwa do przejścia. Kreatywność i wyobraźnia to kolejne narzędzia przydatne w tym zawodzie. Często trzeba działać szybko, bez dostępu do odpowiedniego sprzętu, korzystając z tego co jest pod ręką. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie rozwiązania, często ratujące życie, przychodzą wtedy do głowy. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale czas przejść do sedna. Ognisko nauczyło mnie, że warto marzyć i o te marzenia walczyć. Trzeba uparcie dążyć do celu i nie odkładać niczego na potem. Kierując się tym, postanowiłam spełnić swoje marzenie z dzieciństwa. I tak oto, w najbliższe wakacje, wybieram się na miesięczny staż do rezerwatu Shamwari w RPA, gdzie pod okiem najlepszych specjalistów będę zdobywać doświadczenie z zakresu medycyny dzikich zwierząt. Moimi pacjentami będą miedzy innymi lwy, zebry, słonie, nosorożce i wielu innych przedstawicieli afrykańskiej fauny. Skąd w ogóle w mojej głowie taki pomysł? Jako mała dziewczynka uwielbiałam wszystkie filmy i programy o zwierzętach. Obiecałam sobie, że kiedyś będę podróżować i leczyć zwierzęta z całego świata. Szczególną miłością zapałałam do Afryki. Napisałam maila do interesującego mnie rezerwatu i po wymianie kilku wiadomości zostałam przyjęta na staż! Stwierdziłam, że skoro już przejadę taki szmat drogi, to warto przy okazji zrobić coś dobrego, coś, co będę mogła kontynuować po powrocie. Zdecydowałam, że będąc na miejscu zwrócę uwagę na problem, jakim jest kłusownictwo. Na własne oczy zobaczę, jak wygląda walka z ludźmi, którzy dla zysku zabijają bezbronne zwierzęta. Po powrocie podzielę się zdobytą wiedzą i pokażę Wam, jak wszyscy możemy z tym walczyć. Bo to od nas zależy, czy nasze dzieci będą znały nosorożce i słonie tylko z obrazków i filmów.
Przygotowania do mojego wyjazdu ruszyły już pełną parą i
niestety zaczęły się schody…. Moja wyprawa wiąże się z dużymi kosztami.
Oczywiście odkładam od dawna, ale mimo wszystko bez wsparcia nie uda mi się
wyjechać. Dlatego właśnie prowadzę zbiórkę na portalu crowdfundingowym. Każdemu
wspierającemu nie pozostanę dłużna i mam do zaoferowania różne nagrody i
upominki. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie, każda, nawet
najmniejsza wpłata, przybliża mnie do spełnienia marzenia o leczeniu dzikich
zwierząt. Pomóżcie mi w osiągnięciu celu i pokazaniu, że nie ma rzeczy
niemożliwych!
Jadwisin 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz