Za mną dwa tygodnie mojego pierwszego
obozu. Gdyby statystycznego Polaka zapytać czy woli spędzić dwa tygodnie pod
Serockiem czy dwa tygodnie na Chorwackiej plaży to odpowiedź byłaby prosta:
„Kupuję krem do opalania”. Ja przed obozem też bym pewnie tak odpowiedział, ale
teraz moja odpowiedź byłaby zupełnie inna: „Kupuję kisiel, zupkę chińską, nuttelę
i idę rozpalać ognisko.” Ale nie w żołądku,
(choć i to się niektórym przytrafiło), ale w sercu i duszy.
Świat się zatrzymał. Ziemia zwykle
pędząca z prędkością trzydziestu tysięcy metrów na sekundę nagle stanęła w
miejscu i wyjęła dwa tygodnie z mojego życia.
Spędziłem je w innym wszechświecie wyjęty ze zwyczajności rzeczywistości
i wrzucony w magię obozu. Ale to były
piękne dwa tygodnie. Dominująca szarozwyczajność, jaką czuję w każdym zakamarku mojego domu jest dobijająca. Nawet chorwackie morze nie cieszy jak jeszcze przed rokiem. „Nic niby tu niezmienione, a jednak pozamieniane. Niby nieprzesunięte, a jednak porozsuwane.” Dlatego leżąc na leżaku i czując pustkę, jedyne, co mogę zrobić to wyjąć „Arię na tysiąc głosów” i czytać. Czasem jedno zdanie, czasem całą strona, ale najważniejsze jest na końcu imię i nazwisko. Bo to już nie jest książka Henryka Bardijewskiego, tylko ich. Rzeczywiście stała się arią na tysiąc głosów fantastycznych ludzi, którzy byli ze mną w tym innym wszechświecie pod Serockiem. Każde zdanie z wpisu przypomina mi ich twarz, głos sposób mówienia, poruszania się. Każde wspólne przeżycie, wspólne rozmowy.
I teraz zamiast leżeć na plaży i cieszyć się słońcem i morzem usiadłem do komputera, by ten tekst wrócił mą „duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych”, do tych sztuk tworzonych, czterowersów, niespodzianek, dni porządkowych, ale przede wszystkim do ludzi, którzy myślą i czują tak jak ja. Bo tylko w takim miejscu, takim wszechświecie, gdzie są tak wspaniałe osoby, mogę czuć się naprawdę sobą.
I co tu teraz ze sobą zrobić, jeżeli na następny obóz trzeba czekać przynajmniej do zimowiska?
„Halo, cześć tu Tomek, chciałabyś
może zagrać w moim warsztacie?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz