czwartek, 3 kwietnia 2014

Maja Jaszewska - Halina



Niedawno opowiedziałam mojej córce jakąś zabawną anegdotę dotyczącą czasów, kiedy byłam w Ognisku Teatralnym, a ona zapytała: Jak długo byłaś w Ognisku?
Kiedy odpowiedziałam, że niecałe trzy lata, była zszokowana. Jak to?! Tak mocno się przyjaźnisz z niektórymi osobami, tak często wspominasz ludzi i tamte chwile a to trwało tak krótko? Myślałam, że wyście tam byli z 15 lat!
W tym momencie udzieliło mi się jej zaskoczenie i zrozumiałam, że wszystko, co wydarzyło się wiele lat temu w Ognisku było jeszcze bardziej piękne i niezwykłe, niż mi się do tej pory wydawało.
No bo jak to jest możliwe, że zaczynam rozmawiać z kimś, kogo nie znam osobiście, wiem tylko, że też był kiedyś w Ognisku i w oka mgnieniu nawiązuje się więź, jakiej nie powstydziliby się ludzie po kilku latach znajomości?
Obserwuję z dumą i podziwem, ilu wspaniałym ideom poświęcają swój czas, wysiłek i uwagę absolwenci Ogniska. Jak bardzo życzliwi i pomocni potrafią być względem siebie, jak hojnie angażować się w różne akcje.
O co chodzi, że po tej ich twórczej kontestacji, specyficznym poczuciu humoru i niezgodzie na bylejakość rozpoznałabym ich na końcu świata? Przecież niemożliwym jest, że wszyscy, którzy trafiali do Ogniska mieli i mają podobne dusze i charaktery.
Nas tam ktoś po prostu pięknie zaczarował… I tym kimś jest Halina Machulska. Zaszczepiła w nas pragnienie, aby próbować, choćby na przekór wszelkim okolicznościom, zdziałać coś więcej ponad szarą przeciętność. Nie tylko pokazała, że warto, ale też pomogła zbudować wiarę we własne możliwości i w sens twórczej kontestacji.
Niedawno na profilu Ogniska pojawiło się czarno białe zdjęcie Haliny z lat 70-tych. Patrząc na nie pomyślałam, jaka to piękna kobieta!
Prawdziwy z niej romantyk, jeśli chodzi o pragnienia i ideały i wspaniały pozytywista, bo wie jak wcielać w życie to, o czym się marzy. A do tego jest niezwykle hojna, skoro od tylu lat i z taką pasją dzieli się z nami tym pozytywistycznym romantyzmem. Jestem Jej za Was bardzo wdzięczna, coraz bardziej…

PS. Zdjęcie powyżej: jedna z najpiękniejszych chwil, jakie mi się przytrafiają - z Córką w teatrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz