Jedziesz samochodem, trzymasz stos książek na kolanach, ale
nie tylko ich ciężar cię przygniata - ciężar wspomnień, doświadczeń, ale przede
wszystkim powiek. Pragniesz wrócić, ale gdzie? Do clubu 35+ czy do własnego
łóżka? Dobrze wiesz, że to pierwsze jest już niemożliwe, więc gdy tylko
wrócisz do domu, położysz się spać. Trzymasz już głowę na poduszce, a tak upragniony
sen nie odwiedza twoich skromnych progów. Dlaczego? Bo chyba tak już jesteśmy skonstruowani,
że tuż przed zaśnięciem każdy z nas prowadzi rozmowę z własnymi myślami.
Myślisz, wspominasz, analizujesz - otwierasz coraz głębsze szuflady, w których
schowana jest niespodzianka grupy pierwszej, film Dreszcze, warsztat Kroki,
taniec Piny Baush, definicja miłości wg Mikołaja Szumowskiego. Największą wartością
schowaną w tych wszystkich szufladach nie są twoje przemyślenia, ale nasze.
Każdy z nas miał okazję do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami po zobaczeniu
teraz już tyko zawartości szuflady, a jeszcze przed kilkoma dniami żywych tworów.
I z całego tego huraganu myśli, który wieje podczas każdego z omówień, ty wyciągasz coś dla samego siebie, swoje własne wnioski.
Tak więc nie zasypiasz, bo kołacze ci w głowie jedno pytanie: Moje, czy nasze?
W końcu oddajesz się w objęcia Morfeusza.
Po 16 godzinach snu czujesz się
wypoczęty, ale co robić, skoro jest 5 nad ranem. Włączasz komputer, wchodzisz na
profil Studia Filmowego TOR na YouTube i oglądasz film Constans. Kończysz go, dochodzi 7, a ty nie żałujesz tego, że nie możesz z
powrotem zasnąć, ale tego, że nie masz się z kim podzielić swoimi
przemyśleniami, bo cały dom śpi, a ludzie z którymi spędziłeś ostatnie 168
godzin twojego życia są rozproszeni po całej Warszawie i okolicach. Tak więc co
robisz?
Ubierasz się i wychodzisz na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz