niedziela, 20 listopada 2016

Magdalena Górska - Jan Machulski: Postać wyjątkowa


premiera "Ślubów panieńskich" Aleksandra Fredry w reżyserii Jana Machulskiego
(w obsadzie jeden rocznik Ogniskowiczów, a wśród nich oczywiście autorka wspomnienia Magdalena Górska)

Bardzo dobrze pamiętam moją pierwszą rolę w zawodowym teatrze. Miałam wtedy 13 lat i grałam Nelly w spektaklu "Bankructwo Małego Dżeka" Janusza Korczaka w reżyserii Haliny Machulskiej w Teatrze Ochoty. Jedną z głównych ról w spektaklu grał Jan Machulski. Kiedyś staliśmy razem za kulisami przed moim wejściem i powiedziałam do Niego: "Nie lubię tej sceny. Nie lubię grać tego momentu". Pan Jan odpowiedział : "Musisz sobie jakoś inaczej o tym pomyśleć. Nie można wychodzić na scenę jak się tego nie lubi".
W pracy spotkałam się z Nim jeszcze tylko raz, kilka lat później, gdy reżyserował "Śluby Panieńskie" w Centrum Kultury Łowicka. Grałam w tym spektaklu Anielę, byłam wtedy w klasie maturalnej. Pan Jan dał mi wówczas nadzieję, że moja dziecięca przygoda z aktorstwem może mieć swój dalszy ciąg. Że mogę być "dorosłą" aktorką. Podobały mi się w Jego podejściu do aktorstwa lekkość, dystans i jednocześnie profesjonalizm. Nie było w tym niczego "na siłę", wyciskanego "w pocie czoła ". To była zabawa niosąca ze sobą sens i treść.
Pan Jan był dla nas, dzieci z Ogniska, postacią wyjątkową. Pani Halina na stałe otaczała nas twórczą opieką. Pan Jan przychodził rzadko, trochę czekaliśmy, żeby zobaczyć "gwiazdę", "legendarnego aktora". Było w tych spotkaniach coś magicznego, a jednocześnie zwyczajnego, pełnego uśmiechu i wdzięku. Może to zabrzmi zabawnie, ale Pan Jan był dla mnie najbardziej "amerykańskim" polskim aktorem, jakiego poznałam.

PS. Właściwie to popularność Pana Jana sprawiła, że moja mama przyprowadziła mnie na egzaminy do Ogniska, gdzie na wiele ważnych lat trafiłam pod skrzydła Pani Haliny.

piątek, 4 listopada 2016

Jakub Prange-Barczyński - Festiwal Korczak 2016




Dlaczego nie kino? Czemu nie piątkowy seans w telewizji? A może film ściągnięty przez internet obejrzany w domowym zaciszu. Nic nie robi na mnie takiego wrażenia jak teatr. Wraz z kilkudziesięcioma osobami w różnym wieku zostaję wpuszczony do sali, w której nie wiem czego się spodziewać. Gasną światła, a sala zamienia się w zupełnie inne miejsce. Pociąg, szkoła, wspomnienia, lub po prostu życie, z którym się utożsamiamy. W miejsca, które zaskakują, wprawiają w poruszenie i zapierają dech w piersiach, wprowadził mnie festiwal Korczak.
Szesnaście razy w ciągu dziesięciu dni  z wielkimi oczekiwaniami siadałem na fotelu przed sceną, wraz z tłumem podekscytowanych dzieci i szesnaście razy wstawałem szczęśliwy i zadowolony, patrząc na młodych, uśmiechniętych kompanów, gotowych do rozmowy z aktorami po występie.
Festiwal zapewniał wielką różnorodność spektakli, od „Co dwie głowy to nie jedna” dla najmłodszych przedszkolaków, po „ #enterorestes” dla prawie dorosłej młodzieży, oczekującej niesamowitych wrażeń. Łączący pokolenia, nagrodzony nagrodą główną i wieloma wyróżnieniami, spektakl „A niech to gęś kopnie” wywołał śmiech i poruszenie u wszystkich widzów. Gęś z depresją, przemierzająca świat w poszukiwaniu konsumenta, wywoływała śmiech u rodziców, dziadków, a co najważniejsze dzieci, które przecież dla Korczaka były najważniejsze. Były też spektakle, które wzruszały. „ONY”, przedstawienie bez scenografii, zabierające widza w podróż, którą jest życie. Pełne metaforycznych przekazów widowisko, wywołujące przemyślenia i u niektórych łzy. Drugim takim pokazem było „Tutaj jest wszystko”. Zostaliśmy zaprowadzeni do namiotu, zbudowanego na potrzeby spektaklu. Słuchaliśmy opowieści chłopca o jego pierwszej miłości, książce i walki z ojcem-tyranem.
Ze smutną rzeczywistością, mogli spotkać się widzowie, oglądając  story-lab, genialny wynik warsztatów przeprowadzonych przez festiwal Korczak. Ogniskowi instruktorzy: Sebastian Królikowski i Marcin Zbyszyński w znakomity sposób poprowadzili uczestników warsztatów. Porównanie dzisiejszych czasów z latami osiemdziesiątymi, daje dużo do myślenia. Kiedyś walka o własne prawa, dzisiaj o kursy językowe zagranicą.

Festiwal się kończy, a ja wychodzę trochę inny, bo teatr zmienia. Na szczęście zawsze na lepsze. Teatr oświeca, powiększa horyzonty, pokazuje cele, daje możliwości, zabiera w inny świat, a przede wszystkim żyje  i daje żyć nam, tym którzy go doceniają. Za to wszystko dziękuję 20. edycji festiwalu Korczak!

jury młodzieżowe w trakcie rozdawania nagród :)